- Ross? To ty już tutaj? – ledwie wypowiedziałam te słowa. Po prostu się bałam tego, co zaraz nastąpi. - Możesz odpowiedzieć na moje pytanie? – odpowiedział pytaniem na pytanie z niezwykłą powagą. - No tak jakoś wyszło… - mówiąc to, patrzyłam na swoje buty, ale po chwili podniosłam wzrok – Jesteś zły? - Nie. Nie jestem. Po prostu trochę mnie to… zdziwiło - podrapał się po głowie, nie patrząc na mnie – Z tego co pamiętam, to wcale nie zerwaliśmy ze sobą, a robimy co robimy… Hmm… - No… Masz rację – troszkę mi się zrobiło przykro. - Raczej nic z tego nie będzie. To koniec Laura. Bo zobacz sama. Ty masz Jack’a, a ja Agnes. To nie ma sensu, by udawać, że znów kiedyś będziemy razem. Ja w to nie wierzę – mówiąc to, patrzył mi w oczy. - Ale będziemy dalej się przyjaźnić? – zapytałam pełna nadziei. - Pewnie – uśmiechnął się, co odwzajemniłam – Misiek? – zaśmiałam się i przytuliłam do niego. *** 10 minut później każdy się pożegnał z każdym. Polało się całkiem sporo łez. G