1 stycznia 2015 r.
Drogi pamiętniczku,
Tak wiem. Pisałam ostatnio w kwietniu. Przepraszam… No cóż… Chciałabym dziś opisać najpiękniejszy dzień swojego życia. Tak, mam koncert R5 na myśli. To właśnie to wydarzenie wywróciło moje życie do góry nogami…
***
Jadę samochodem wraz rodzicami do Proximy. Trzymam komórkę w rękach i czekam na telefon od mojej przyjaciółki Alex. Spoglądam na ekran swojego urządzenia. Jest 18.26. Już w najbliższej przyszłości spotkam swoją kumpelę, którą poznałam przez Internet i będę się z nią bawić przy muzyce mojego ulubionego zespołu R5.
Brzmi to zbyt pięknie. Brzmi to jak bajka. A jednak to się dzieję naprawdę. Jestem szczęśliwa jak nigdy wcześniej. Nareszcie moje życie nie jest jednym wielkim, szarym, samotnym tunelem. Teraz mogę powiedzieć, że jest dobrze. Na dodatek od paru dni odczuwam te silne uczucie, że już nigdy nic nie będzie takie samo, że coś się zmieni… Jestem zafascynowana czekaniem na trochę słońca radości. Zrobiłam wszystko to, co miałam zrobić.
Nagle moja komórka zadzwoniła i po chwili odebrałam. Alex mi powiedziała, że już jest na miejscu i czeka na mnie. Opisałyśmy też nasze ubiory, by nie było problemów z odnalezieniem nas. A był to chłodny lutowy wieczór, więc mamy na sobie ciepłe ubrania. Po chwili rozmowy, rozłączyłam się.
W końcu dojechaliśmy pod klub. Pożegnałam się z rodzicami, którzy mi życzyli dobrej zabawy. Z wielkim uśmiechem na ustach wyszłam z samochodu.
Po chwili zadzwoniłam do przyjaciółki i zaczęłyśmy się szukać. Powiedziałam jej, że mnie odnajdzie po białej czapce z puszkiem. I to zadziałało. Pogadałyśmy trochę i postanowiłyśmy zacząć się przeciskać do schodów. Po chwili stania, dziewczyna wyjęła komórkę.
- A kogo z R5 lubisz najbardziej? – zapytała patrząc na ekran swojego telefonu.
- Ja? Hmm… W sumie to nikogo. Wszystkich lubię tak samo – uśmiechnęłam się do niej, mimo że nie patrzyła na mnie.
- Ja uważam, że Ross jest najsłodszy. Jest taki przystojny i taki mądry, i taki zabawny, i taki silny, i taki… taki… no taki idealny! – po chwili pokazała mi jego zdjęcie na swoim telefonie. Tylko przewróciłam oczami.
Od tej chwili naszym tematem stała się osoba Ross’a Lynch’a. Alex cały czas o nim nawijała i nie mogła przestać. Przy okazji pokazywała mi zdjęcia tego blondyna. Z chęcią jej słuchałam, ale jednak troszkę byłam zażenowana. „Serio? Ty też?” myślałam.
Nie mogłam zrozumieć tego. Jak można się zakochać w sławnym chłopaku? Jak można darzyć kogoś uczuciem, kto nawet nie zna twojego imienia? Takie uczucie to ciągłe cierpienie. Nie można się spotkać z ukochanym, pogadać, ani nic. Nic…
Nie żeby, że nie lubię Rossa, czy coś. Po prostu nie jestem jak te wszystkie zaślepione dziewczyny nim. Nigdy nie będą jedną z nich. Nigdy nie zakocham się w taki sposób. To nie może się zdarzyć… Ale go lubię. To utalentowany chłopak o cudownym głosie. Gra w moim ulubionym serialu i zespole i… Jest fajnie.
W końcu udało nam się przedostać do środka klubu. Jakiś mężczyzna sprawdził nasze bilety i pozwolił iść dalej. W ciszy szłyśmy przed siebie.
Nie ma jakich słów, by opisać moją radość. Może nie było tego widać, ale byłam naprawdę szczęśliwa. Ktoś pewnie by powiedział, że zachowywałam się zbyt spokojnie jak na okoliczności. Ale gwiazdy to też ludzie, tylko że dobrze znani i bogaci. Nie ma powodów do szaleństwa.
Stanęłyśmy na końcu kolejki do szatni. Rozebrałyśmy się z naszych kurtek i zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. I tak do momentu udania się pod scenę. Byłyśmy po prawej od strony widowni. O dziwo udało nam się bardzo blisko znaleźć nasze miejsca. Dobrze, że nam się udało tak blisko stanąć i chyba tak po prostu musiało być. Już wkrótce przekonasz się co mam na myśli…
Po jakimś czasie zaczęła grać muzyka. Na początku niepewnie się rozejrzałam po tłumie. Zobaczyłam jak wszyscy się dobrze tam czuli i po prostu bawili. Uznałam, że zrobię to samo. Już chwilę później pozwoliłam muzyce się ponieść i skakałam w rytm muzyki.
Następnie na scenę wszedł inny DJ i Alex mi powiedziała, że to Ryland. Byłam R5-er od pół roku i nie do końca się jeszcze orientowałam w tym nowym dla mnie świecie. Ale dziś już nie mam tego problemu. W tamtym momencie nie do końca wiedziałam, kto jest tym całym Ryland’em. Aż wstyd się przyznać…
Jak nadchodziła chwila wejścia zespołu na scenę, to już nie byłam tą dziewczyną bojącą się wszystkiego. Byłam odważniejsza niż kiedykolwiek. Po prostu się cały czas uśmiechałam i co jakiś czas pokazywałam znak pokoju. Robiłam to częściej niż znak rock&roll’a i sama nie wiem do teraz dlaczego.
Wszyscy wołali „R5, R5, R5”. Nie byłam wyjątkiem. W końcu parę minut później zespół pojawił się na scenie. Było po 20.00. Wraz z zaczęciem się słów piosenki, zaczęłam śpiewać. Nie mogłam przestać. Sama się dziwiłam, że tak doskonale znam ich teksty.
Spojrzałam na scenę na członków zespołu. Nie mogłam uwierzyć, że to się naprawdę dzieje. Był to najlepszy moment mojego życia.
Po chwili mój wzrok zatrzymał się na blondynie o imieniu Ross. Coś mnie zahipnotyzowało. Czułam się, jakby mnie błyskawica poraziła. Mogłam tylko stać i się patrzyć. Nagle sobie pomyślałam, że ten chłopak jest na żywo o wiele przystojniejszy niż na ekranie. Bardzo zdziwiły mnie moje myśli. Nigdy wcześniej nie myślałam o nim w taki sposób.
Chwilę potem wróciłam do dobrej zabawy przy mojej ukochanej muzyce. Czas mijał tak jak piosenki i w pewnym momencie zauważyłam, że Ross się patrzył w moim kierunku. Uznałam, że to na pewno nie o mnie chodzi i dalej się żyłam tym koncertem. Później znów napotkałam się na jego wzrok i tak samo jak wcześniej to zlekceważyłam. I tak cały czas. Dosłownie cały koncert. Nie dopuszczałam do siebie myśli, że to ja jestem tą, na którą się patrzył. Było to dla mnie niemożliwe.
Kolejnym razem, gdy nasz wzrok się spotkał, zastanawiałam się, dlaczego tak się cały czas patrzył w tą stronę. On śpiewał i patrzył się na mnie, a ja stałam w tłumie i robiłam to samo. Gdy zrozumiałam, co się dzieje, po prostu się uśmiechnęłam. On błyskawicznie odwzajemnił mój gest. Miałam już pewność…
Po tym wszystkim koncert trwał w najlepsze. Zgaduję, że nikt nie zauważyła tych naszych chwil. Nikomu nic o tym nie powiedziałam. W sensie Alex wtedy. Bo tylko ją znałam… Chyba nikt nie zauważył, jak Ross się patrzył na mnie…
Po ostatniej piosence zespół zszedł ze sceny. Było już po bisie. Razem z przyjaciółką udałyśmy się do sklepiku. Kupiłam tam plakat i opaskę z napisem „Louder”. Do dziś ją codziennie noszę. Alex kupiła sobie fajną czapkę z logo R5.
Po naszych zakupach stałyśmy sobie z boku i gadałyśmy. I wtedy szturchnęła mnie. Ktoś nas obserwował. Spojrzałam w to miejsce i doznałam lekkiego szoku. Przed nami stali Mark Lynch i menedżer zespołu… Gadali pomiędzy sobą i patrzyli się na nas!
Następną częścią tego dnia było czekanie na podpisywanie autografów. Jakimś cudem stałyśmy w pierwszym rzędzie, gdy zespół szedł do stoiska, przy którym mieli dawać podpisy. Nie wiedziałam czemu, ale nie mogłam oderwać od niego wzroku, gdy szedł… Tak mam Rossa na myśli…
Tłum szalał, a podłoga była śliska… W końcu straciłam równowagę i wylądowałam na ziemi… Do teraz pamiętam jak mnie wszystko bolało… No i plakat mi się podarł… Próbowałam wstać i miałam z tym duże problemy. Na szczęście osoby, które były w pobliżu mi pomogły. Zapewne to wyglądało komicznie, ale w tamtym momencie czułam się podle… Na dodatek w moich nowych szarych butach łańcuch się urwał! I ja i Alex zostałyśmy rozdzielone…
W końcu nadeszła ta chwila i miałam podejść do stołu, przy którym siedzieli członkowie zespołu. Niepewnym krokiem szłam przed siebie. W końcu do nich dotarłam. Położyłam plakat przed Riker’em i on bez słowa podpisał. Nawet na mnie nie spojrzał… Tak samo było z resztą, ale Ross był wyjątkiem… Gdy stałam przed nim, to on przez chwilę patrzył się na mój plakat. Wyglądało to tak, jakby nie wiedział, co ma robić! Był głęboko zamyślony i chciał coś napisać w lewym dolnym rogu. Nie dokończona litera „s”. Tak mi to wygląda… W końcu dał swój podpis, ale wyjątkowo długo to robił. Jak skończył to jego wzrok spoczął na mnie. Był to najpiękniejszy widok jaki kiedykolwiek widziałam! Jeszcze nigdy nie widziałam tak pięknego szczerego uśmiechu… I te słowa, które mnie do teraz prześladują… Wtedy to do mnie nie dotarło…
- Will you stay with me? And thanks for coming (Zostaniesz ze mną? I dzięki za przyjście – od aut.) – tak. Właśnie to powiedział, nie przestając się uśmiechać.
- … - nie byłam w stanie odpowiedzieć ani słowa. Mogłam tylko tak stać i się uśmiechać pod nosem… Strasznie mnie zawstydził. Sama nie wiem czemu…
W końcu zabrałam plakat i odeszłam… Wiem, głupia byłam… Wciąż tego bardzo żałuję, bo w ten sposób złamałam mu serce… Teraz to wiem…
Później zapytałam dwójki ludzi, jak wyjść stamtąd i jakimś korytarzykiem doszłam do pomieszczenia, gdzie czekała na mnie Alex. Nie wiem, czemu ale wkurzałam się wtedy na swojego buta i zerwany łańcuch! Wepchnęłam plakat i swoją czerwoną torebkę w jej ręce. Zajęłam się swoim durnym butem…
Jak skończyłam się nim bezskutecznie użerać, to już chwilę potem byłyśmy na zewnątrz. Pożegnałam się z kumpelą i poszłam do samochodu, gdzie czekali na mnie rodzice.
Wracając do domu, patrzyłam przez okno i myślałam nad tym wszystkich. Dlaczego Ross się tak na mnie patrzył? Co to wszystko oznacza? I dlaczego ja się tak zachowywałam? Dlaczego mam wrażenie, że wszystko się zmieniło? Dlaczego to wszystko się wydaje takie nowe? I co teraz będzie? Tak wiele pytań i żadnej odpowiedzi… Zero…
Nigdy nie zapomnę tego uczucia, gdy patrzyłam na swoje miasto nocą… Nie potrafię tego opisać… Jeszcze nigdy nie czułam czegoś takiego…
***
Właśnie tak było. Właśnie tam wszystko się zaczęło… Moje życie nie jest takie same, ani ja nie jestem... Wydaje to się być tylko piękną bajką, jednak to prawdziwa historia pełna miłości, zmian, cierpienia i tego okrutnego dystansu… Nigdy w życiu nie prosiłam się o to wszystko i… Nie wiem co powiedzieć… Zakochałam się… Po prostu wiem, że on jest tym jedynym. To właśnie Ross jest moim ideałem, jakiego szukałam. A najbardziej mnie to zadziwia, jak wiele mamy wspólnego… Niby go znałam wcześniej, a nigdy bym nie pomyślała… To jest takie nieprawdopodobne i po prostu… Jestem szczęściarą.
___________________________________________________________________________
To być kartka z pamiętnika Agnes! Spodziewał ktoś się? No cóż... Musiałam to wkręcić do akcji! Wiecie co mnie zadziwia? Tylko 2 dialogi! Hahaha!! Prawie same opisy O.O Czasami sama siebie zadziwiam... Hmm na moim drugim blogu rozdział 2 zapewne za tydzień i... Czyta ktoś go? Czy w ogóle wchodził tam ktoś? Halo? Tak do was mówię moi czytelnicy! Hmm... To liczę na komentarze (dużo proszę!!) i pozdrawiam :)
PS. Co mi te statystyki cały czas w dół idą?!?!?!?!?! :O :c
No czesc.
OdpowiedzUsuńUgh....
Dawno monologu nie pisalam wiec mi pewnie dupa wyjdzie....
No kurdynka!
Dlaczego czytając to widzialam wszystko dokladnie? Dlaczego nie mialam tak jeszcze ze wyobrazilam to sobie z takimi szczegolami.....
Moze dlatego ze wiecznie o tym mowisz? A moze dlatego ze wiem jak wygladal koncert bo na nim bylam xD
No nie wiem....
Rossdzial jak zwykle super!
Jak moglby byc nie super w wykonaniu Agnes xD
Kocham
Czekam
Daj szybko
~Wika
Statystyki w dół, mówisz? Hmmm... Zdaje mi się, że stwórcy bloggera coś o tym mówili. Nie przejmuj się, to pewnie tylko mała usterka, którą trzeba jak najszybciej poprawić. :D Mówię Ci, kilka dni i będzie po problemie. ^^
OdpowiedzUsuńTak mi się zdawało, że to z pamiętnika Agnes... No bo ej, Laura miałaby nie wiedzieć, kim jest Ryland? I tak jakoś od razu... rodzice mnie podwieźli, R5er od pół roku, szukałam przyjaciółki Alex... Ewidentnie nie chodziło tu i Laurę. :D
W każdym razie jestem pozytywnie zaskoczona, bo nie spodziewałam się takiej formy, ale to dobrze. ^^ Przynajmniej nie jest monotonnie, prawda? Mnie się podoba taki układ, bardzo fajnie czytało mi się ten rozdział. Ogółem jestem nim zachwycona. :D
Do następnego ;3