Przejdź do głównej zawartości

Chapter 33

- Ross?! Co ci strzeliło do twej blond główki, by mnie tak nastraszyć?! – wrzasnęłam na niego na całe gardło.
- Nie krzycz na mnie – cicho wydobył te słowa z siebie i zauważyłam łzy spływające po jego twarzy. Wyglądał bardzo źle.
- Przepraszam… Powiedz mi, co się dzieje? – podeszłam do niego i położyłam swoją dłoń na jego ramieniu.
- Ja… nie potrafię… przestać… myśleć… o niej… - wydukał przez łkanie. Widać, że panikuje. Jakie to przykre…
- Oj spokojnie. Wszystko się jeszcze ułoży. Okey? – starałam się go jakoś pocieszyć. On bez odpowiedzi po prostu się do mnie przytulił.
- Dziękuję – wyszeptał w moje włosy – Czy możesz mi powiedzieć co mam teraz zrobić? – oderwaliśmy się od siebie i blondyn patrzył na swoje palce u dłoni.
- Wow… Widzę, że to jest poważna sprawa… Myślę, że nie powinieneś się nią interesować, bo tylko będziesz cierpieć – odpowiedziałam mu zgodnie ze swoimi myślami.
- Masz całkowitą rację, ale… Ja nie potrafię… Z całego serca pragnę zobaczyć jej uśmiech na żywo – na te słowa lekko się uśmiechnął – A teraz nie mogę przez nią zasnąć…
- No dobrze, ale Ross, ty jej nawet nie znasz, więc jak to możliwe, że… no wiesz… - usiadłam na łóżku, a blondyn poszedł w moje ślady.
- Sam nie wiem… Gdy ją po raz pierwszy zobaczyłem, to… poczułem się tak, jakby piorun we mnie walnął (doskonale znam to uczucie :3 xd – od aut.) – cicho się zaśmiał pod nosem, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. Czyżby miłość od pierwszego wejrzenia? Raczej tak… - Lau, co ja mam teraz zrobić?
- Dobre pytanie… Nie wiem jak ci pomóc. Przepraszam – postałam mu przepraszające spojrzenie, a on kiwnął głową.
- Dobra, nie ważne… To ja idę do swojego pokoju umierać samotnie – wstał z miejsca i zasalutował, po czym udał się do drzwi.
- Trzymaj się jakoś – chciałam mu dodać otuchy po prostu…
- Postaram się – wypowiedziawszy te słowa, zniknął za drzwiami. Jeszcze chwilę pomyślałam nad jego beznadziejną sytuacją i postanowiłam zgasić światło. Po tym już spokojnie zasnęłam. No… Prawie…

*miesiąc później*

Dziś jest bardzo wyjątkowy dzień. A dokładniej ktoś obchodzi dziś 18!! Kto? No pewnie, że ja!! YAY! Ale się cieszę!! Już zaraz dojadę taksówką do swojego domku w LA! Nie ma takich słów, by opisać jak bardzo się cieszę, że mogę spędzić ten dzień z rodziną! Po chwili samochód zatrzymał się przed moim domem i wysiadłam z niego. Kierowca pomógł mi wypakować moje bagaże i udałam się w kierunku mieszkania. Zapukałam do drzwi i po pewnym czasie Vanessa mi otworzyła. Była uradowana moim widokiem i od razu mi złożyła życzenia i przytuliła. Jak dobrze jest być w domu!
- Haha. Też się cieszę, że mogę tu być i spędzić ten dzień z tobą i rodzicami. A tak w ogóle są oni w domu? – zapytałam jak już się od siebie oderwałyśmy.
- Jeszcze są w pracy. Ale nie martw się, za jakąś godzinkę będą z zakupami na nasz obiad dla jubilatki – początek jej wypowiedzi rzeczywiście trochę mnie zasmucił, ale jednak udało jej się wywołać uśmiech na mojej twarzy.
- Okey. To co będziemy robić przez ten czas?
- Nie chcesz może troszkę odpocząć po podróży?
- A no dobra. Ale pomożesz mi wnieść walizki do mojego pokoju? – zapytałam pełna nadziei.
- No pewnie siostra – po tym ja wzięłam jedną walizkę, a Van drugą. Jak wyszła z pomieszczenia, to usiadłam na swoim ukochanym łóżeczku i wyjęłam tablet. Postanowiłam popisać przez ten czas z Agnes…

*2 godziny później*

Okazało się, że po jakiejś godzince zasnęłam. Przyszła moja kochana siostra i mnie obudziła, bo już zbliża się czas obiadu rodzinnego. Dziewczyna zeszła na dół do rodziców, a ja postanowiłam się ogarnąć. Po kwadransie już wszyscy siedzieliśmy w komplecie przy stole w salonie. Jak na nieszczęście tatuś zaczął naszą konwersację.
- Powiedz mi słońce, jak ci się układa z tym całym blondynkiem?
- Szczerze mówiąc to bywało lepiej. Zachowujemy się jak przyjaciele, a nie para – no cóż. Nie wypada kłamać jedynemu samcowi alfa w domu…
- Daj spokój! To są jej urodziny i nie powinna się teraz zamartwiać – powiedziała moja kochana mamusia. No! Jej podejście zawsze mi się podobało!
- Dziękuję mamo – powiedziałam z nieudawanym zachwytem – A tak w ogóle co będziemy jeść?
- Twoje ulubione danie. Kurczak po chińsku. A na deser będzie tort czekoladowy – oznajmiła. Jak miło! Niebo w gębie!
- To ja idę po talerze – słowa Vanessy. Wstała i odeszła od stołu, po czym udała się w kierunku kuchni. Postanowiłam jej pomóc, więc pośpiesznym krokiem powędrowałam w to samo miejsce co ona.
- Pomogę ci, ok?
- Laura? Nie, ja zrobię to sama. W końcu masz dziś urodziny – trochę się zdziwiła moją obecnością.
- Ale ja chcę ci pomóc – wyjęłam 4 talerze i podałam jeden siostrze. Ona nałożyła porcję mięsa, a następnie ziemniaki. Jakoś nie przepadam za ryżem…
- Jesteś uparta jak koza! – podała mi porcję jedzenia na ceramicznym naczyniu.
- I jestem z tego dumna! – pokazałam jej język i podałam kolejny pusty talerz – Może gdzieś później razem pójdziemy? – postanowiłam zmienić temat…
- Co powiesz na mój ulubiony klub? „Ostra brzytwa”?  W końcu jesteś już pełnoletnia – dała mi kolejny talerz z kurczakiem.
- Zapowiada się przyjemny wieczór – mrugnęłam do niej i poszłam z talerzami w rękach do salolu. Postawiłam je przed rodzicami i po chwili stałam z powrotem obok siostry. Troszkę pogadałyśmy o planach na wieczór, czyli o tym jak mamy się ubrać do klubu i wróciłyśmy do stołu ze swoim jedzeniem. Tylko, że jeszcze na chwilkę się wróciłyśmy po sok pomarańczowym, o którym przypomniał Vanessie tata. Po posiłku przyszła pora na mój tort. Vanessa go przyniosła, tata świeczki, a mama talerzyki i sztućce. Po chwili mogłam już zjadać ciasto wzrokiem i myślałam nad życzeniem. „Chcę by osoby, które kocham były szczęśliwe”. No i pozbawiłam świeczkę ognia. Jak cała rodzina już pochłonęła tort, to każdy udał się do swojego przytulnego konta. Ja postanowiłam przygotować ubranie na dzisiejszy wypad z siostrzyczką i później trochę się porelaksowałam swoją ulubioną muzą…

***

Właśnie tak było na początku znajomości z Agnes. Taa… Ross był troszkę załamany przez pewien czas… A co do moich urodzin to były po prostu czaderskie! W następnym wpisie opowiem o tym wypadzie do klubu z Vanessą. Oj przygotuj się na mocną akcję! Hahaha! Spokojnie, nie będzie tak źle… Nie masz się czego bać… A może jednak powinieneś? Hmm…


PS. Forever? I know we can make it (Wieczność? Wiem, że możemy tego dokonać)

„Jest wiele rzeczy, które wydają się niemożliwe. Ja szczerze wierzę, że nie ma żadnych granic do spełniania tego, o czym marzymy. Dla mnie jedyną rzeczą, która jest po prostu niemożliwa, to zapomnienie o chłopaku, który zajął bardzo wyjątkowe miejsce w moim sercu… Te uczucie jest takie nieprawdopodobne i po prostu wiem, że to będzie trwać wiecznie. Teraz nie ma już odwrotu…” Słowa wiadomo kogo. Nic dodać, nic ująć.


_________________________________________________________________________________
Wreszcie napisałam to do końca! Kto się cieszy? xD Wydaje mi się, że rozdziały to będzie rzadkość :/ Niestety nie mam za dużo czasu na pisanie... Wiecie co? Byłam niedawno w Wilnie xD Pierwszy raz za granicą! YEAH! xD No i ogólnie nauka z liceum do najłatwiejszych nie należy... No i w piątek nagrałam cover i fragment swojej piosenki xD Dobra. Bądźcie cierpliwi. Nie zamierzam rezygnować z pisania, więc... Do napisania!

Komentarze

  1. Świetny rozdział :*
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, hej, hej! Dziś krótko bo na telefonie. Psieplasiam? Wow! Superaśny ten twój rossdział <3 Kocham <3 To ty pisz, a ja będę czekać! Do napisania!

    ~Wika~

    PS. i-want-u-bad-r5.blogspot.com
    Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajnie ;)
    Czekam na next!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwsza część jest taka słodka: 3
    Reszta oczywiście genialna. ; )
    Nie moge się doczekać aż będę mogła po poczytac o wyprawie Van i Lau do klubu XD
    Słowa Agnes >>>>>
    Ty nazywasz covery i swoje piosenki? O.O a mogłabyś wysłać coś na r5filypoland123@Gmail.com z chęcią posłucham: D Jak nie to cię rozumiem, spoko
    Nie Będę przedłużać no to papa

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow... Powiem teraz coś za co mnie pobijesz. Czytałam rozdział już wcześniej... Na fonie. Niestety nie mogę z niego komentować, więc totalnie zapomniałam, ale dziś wracam i piszem koma :o Hehe xd Zabić mnie ;D Słowa Agnes na koniec rozdziału są bardzo trafne. ^^ Nic dodać, nic ując. :) Czekam na next i zapraszam:

    mydilemma-raura.blogspot.com - to mój nowy rozdział i mam nadzieję, że do mnie wpadniesz kochana i napiszesz koma oraz zaobserwujesz <3 :*

    Życzę weny i pozdrawiam, Kasia. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Pisze jeszcze raz, ale mam pytanie, czy mogłabym użyć tytułu twojej piosenki ''Untouchable'' ? Jeśli nie to ok. Jeżeli tak to mi odpowiedz na e-maila (r5familypoland123@gmail.com)
    Głos masz ładny ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze