10 listopada 2014 r.
Drogi
pamiętniczku,
Nie wiem co
myśleć… Ross się dowiedział całej prawdy i jest w niezłym szoku teraz… Nie
odbiera, nie otwiera swojego pokoju i w ogóle. Trochę się boję o niego, a Agnes
zaczyna panikować. Boję się ujrzeć zakończenie tej bajki… A dowiedział się tego
wszystkiego przez przypadek. Znowu… Gadałam z jego dziewczyną i on usłyszał jak
ją nazwałam Agnes i… Koniec… Nie mam zielonego pojęcia, co teraz będzie.
To teraz
dokończmy historię.
***
Mamy wieczorne
godziny. Co teraz robię? Przekopuję szafę w celu odnalezienia jakiegoś
odpowiedniego stroju na wyjście z siostrą do klubu. Hmm… Może założę zieloną
sukienkę z czarnym pakiem? I do tego czarne buty na koturnach? Podoba mi się
ten zestaw… Szybko się przyszykowałam i wyszłam ze swojego pokoju już gotowa.
Powoli zeszłam na dół i akurat dołączyła do mnie Vanessa.
- I jak
siostra? Gotowa na noc życia? – zapytała niezwykle uradowana.
- Jak nigdy.
Idziemy? – szeroko się uśmiechnęłam.
- Idziemy –
Po tym wyszłyśmy z domu i powędrowałyśmy do jej auta. 10 minut później byłyśmy
na miejscu. „Ostra brzytwa”. Ulubiony klub mojej siostry… Wysiadłyśmy z auta i
znalazłyśmy się w środku budynku. Całe jego wyposażenie wraz ze ścianami jest
czerwono-czarne z elementami złota. Troszkę daje po oczach…
- Ponieważ
masz już 18 i dziś są twoje urodziny, to postawię ci drinka.
- No jak
chcesz – pociągnęła mnie za rękę w kierunku baru.
- Cześć
Jack. To co zawsze razy dwa – mrugnęła do chłopaka za ladą. Muszę przyznać, że
całkiem przystojny z niego brunet. I te zielone oczy… Rany, morze miłości mnie
chyba tej nocy pochłonie…
- No witaj
Vanesso. A ty to zapewne Laura. Jesteś o wiele ładniejsza niż mi twoja siostra
opowiadała – po tych słowach walnął taki słodki uśmiech. Czuję, że się
rumienię… - No i do twarzy ci w czerwieni – Zauważył. No super…
- Dzięki.
Bardzo miły z ciebie facet. A tak w ogóle to jak długo się już znacie? –
spojrzałam na nich oboje.
- Jakiś rok
– odpowiedziała po chwili Vanessa.
- Wasze
drinki – Jack podał nam napoje. Wzięłam jeden łyk mieszaniny.
- Oh to jest
bardzo dobre. Co to jest? – zwróciłam się do dziewczyny.
- Sok z
różnych cytrusowych owoców z wódką- odpowiedziała spokojnie, a ja zrobiłam duże
oczy – Spokojnie. Mówiłam już, że jesteś pełnoletnia. Ten jeden napój ci nie
zaszkodzi.
- Ale
przyjechałyśmy tu samochodem –powiedziałam lekko spanikowana.
- W tym
napoju zaledwie 5% to alkohol. Nic mi się nie stanie od takiej ilości. Wyluzuj
i się baw! 18 ma się tylko raz w życiu! – hmm… Vanessa ma chyba rację…
-No dobrze
już… To co będziemy teraz robić?
- Jak
wypijemy drinki, to idziemy na parkiet. Ty patrz! Widzisz tego rudego? Nieźle
wywija! Haha! – spojrzałam w skazane przez nią miejsce i zamarłam.
- Calum?!
Jakim cudem on tu się znalazł?! Teleportował się czy co?! – w tym momencie
chłopak chyba mnie usłyszał, bo spojrzał w naszą stronę i tanecznym krokiem
ruszył w naszą stronę.
- Cześć
dziewczyny! Laurunio! Wszystkiego najlepszego!! – wydarł się na całe gardło i
mnie przytulił. Jakoś mnie to niedziwni…
- Taak.
Dziękuję Calum. A jak to się stało, że jesteś tu, a nie w Miami? – nie wiem
czemu, ale moja siostra zaczęła się śmiać jak wariatka. Aha? Taak. Taka ilość
alkoholu jej nie zaszkodzi… Rudy spojrzał na nią i podniósł jedną brew do góry.
- Widzę, że
Vanessa bardzo dobrze się bawi. A to, że tu jestem. Hmm… Magia – mrugnął do
mnie – A może jubilatka zatańczy ze mną?
- Hmm… Nie
wiem. Vanessa! Hey, gdzie ona jest? – zaczęłam się rozglądać w koło, bo moja
kochana siostrunia gdzieś wyparowała. No przecież jeszcze przed chwilą stała
obok mnie!
- Tam –
chłopak wskazał palcem na szatynkę tańczącą z jakimś blondynem. Zaraz… Riker?
Okeey. Robi się coraz dziwnej…
- Dobra.
Zatańczę z tobą – uśmiechnęłam się promiennie do Caluma. On odpowiedział tym
samym i złapał moją rękę. Zaprowadził mnie na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.
Czułam się swobodnie przy nim. W końcu to mój dobry przyjaciel.
- A jak
wygląda sprawa miedzy tobą i Rossem? – zapytał wręcz ledwo słyszalnym szeptem.
- Co?! Nie
słyszę cię! Muzyka jest za głośna!
- Ty i Ross!
Jak ta sprawa się prezentuje?! – teraz nawet za wyraźnie go usłyszałam… Czemu wszyscy
się tym tak bardzo interesują? To się zaczyna robić wkurzające…
- Czuję, że
koniec jest bliki!
- To smutne!
– czy mi się wydaje, czy robi się coraz głośniej? Stoimy naprzeciwko siebie i
musimy do siebie krzyczeć… Nagle jakiś chłopak mnie chwycił za rękę. Był to
Jack.
- Odbijamy!
– posłał mi swój słodki uśmiech. Miło…
- To ja idę
do baru – rudy mnie postanowił poinformować o swoim zamiarze.
- Okey.
Pogadamy później – przyjacielsko się do niego uśmiechnęłam. Po chwili Calum był
już daleko i zaczęłam tańczyć z brunetem.
- Dziś jest
jakieś święto czy coś, że Vanessa cię tu przyprowadziła? – zapytał z
zainteresowaniem.
- Można tak
powiedzieć. Mam dziś urodziny. Wiesz… Osiemnastka.
- Oh. To
wszystkiego najlepszego! – po tych słowach mnie przytulił. No! Bardzo miły
człowiek!
- Dziękuję –
powiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach. Nagle DJ włączył balladę, a ja i
Jack przez chwilę staliśmy przed sobą, nic nie mówiąc.
- Może… -
podał mi swoją dłoń. Po chwili zastanowienia uchwyciłam ją i zaczęliśmy tańczyć
wolnego. Chłopak cały czas patrzył mi się prosto w oczy i nietrudno było
zauważyć, że myślał o mnie.
- Czemu się
tak na mnie patrzysz? – postanowiłam zapytać.
- No jeszcze
nigdy nie widziałem tak pięknej dziewczyny jak ty. Wiem, że dopiero się
poznaliśmy, ale naprawdę nie mogę nic na to poradzić – mówiąc to, cały czas się
patrzył mi prosto w oczy. On nie kłamie…
- Wow. Ja…
Nie wiem co powiedzieć – troszkę mnie speszył swoimi słowami…
- Nie musisz
nic mówić. Ważne, że tu po prostu jesteś – powiedziawszy to, zaczął się do mnie
zbliżać, a ja nie wiem czemu dałam mu się pocałować. Było całkiem przyjemnie i
tak… inaczej. Ale po chwili się otrząsnęłam.
-
Przepraszam, ale nie powinnam – ostatni raz spojrzałam w jego zielone oczy i
odeszłam. Szłam przed siebie i nagle znalazłam się na kanapie pomiędzy Van i
Calumem.
- Wow… Co to
było? Myślałam, ze jesteś z Rossem – moja siostra się odezwała. No świetnie…
- Ja nic nie
wiem. Nie pytaj mnie – oparłam łokcie na kolanach i złapałam się za głowę.
Dlaczego go nie odtrąciłam? Dlaczego mi się ten pocałunek spodobał? No i co z
Rossem? I najważniejsze… Czemu to się dzieje akurat dzisiaj?! Hmm… Myślę, że
powinnam się rozstać z blondynem. On i tak woli Agnes… A Jack’a przecież w
ogóle nie znam… Nie wiem co robić… Moje gorączkowe myśli przerwał głos Caluma.
- Przyniosę ci
twój ulubiony sok pomarańczowy, ok?
- Ok. Dzięki
– rudy poszedł do baru, a ja spojrzałam na Vanessę.
- Pójdziemy
zaraz do domu? Jestem trochę zmęczona.
- Pewnie
siostra – uśmiechnęła się do mnie – Ale jeszcze na chwilkę pójdę potańczyć.
Idziesz Riker? – spojrzała za siebie na blondyna.
- Już, już. A
no i najlepszego Laura.
- Dzięki – w
tym momencie przybył Calum ze szklanką soku. Duszkiem wypiłam do dna i poczułam
okropne zmęczenie.
- Ale mi się
spać chce.
- Widać… A
no i Jack pytał się o twój numer telefonu – poinformował mnie kumpel.
- Super –
zamknęłam na chwilę oczy i po chwili się położyłam na kolanach chłopaka. Bardzo
szybko ogarnął mną sen…
C. D. N.
________________________________________________________________________________
Taa daa :D Next xd Wczoraj i dziś znalazłam odrobinkę czasu i napisałam to coś xd Hmm... Dajcie mi troszkę komentarzy i następny pojawi się kiedyś tam wkrótce xd Pozdrawiam :D
PS. Dodałam nową stronę "Kontakt". Serdecznie zapraszam do zajrzenia ;)
PS. Dodałam nową stronę "Kontakt". Serdecznie zapraszam do zajrzenia ;)
Ty takie coś piszesz w 2 dnie?! Weź zostań moją mamą! XDD. Dobra. Nie ważne. Kończę i czekam na nexta!!
OdpowiedzUsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuń-Ola/Alex :3
Boski!!!! Czekam niecierpliwie na nexta :)
OdpowiedzUsuń