Przejdź do głównej zawartości

Chapter 35

Obudziłam się w innym miejscu niż pamiętałam. Zasnęłam przecież w klubie… A po otworzeniu oczu się zorientowałam, że jestem na tylnych siedzeniach w jakimś samochodzie. Powoli wstałam do pozycji siedzącej i się rozejrzałam. Pojazd prowadził jakiś brunet. Jack? Spojrzałam przez lewe okno i zauważyłam, że obraz jest ruchowy. Ogarnęła mnie panika. Co ja tu robię?
- Oh. Widzę, że królewna się obudziła. Dobrze się czujesz?
- Tak, ale… Gdzie jedziemy? – przetarłam sobie zaspane oczy.
- A zobaczysz. To niespodzianka – w lusterku zauważyła, że się szeroko uśmiecha. Coś mi tu śmierdzi…
- Okey. Możesz mi powiedzieć jak to się stało, że teraz jestem tu a nie w klubie?
- Wiesz… To długa historia.
- Dawaj. Mamy czas – ziewnęłam i zakryłam usta dłonią.
- Zanim Calum dał ci sok, to dosypałem do niego trochę środka nasennego. Później byłaś już tak nieprzytomna, że się na moich kolanach położyłaś i zasnęłaś. Następnie wziąłem cię na ręce i przyniosłem do samochodu. Tyle – opowiedział to niezwykle spokojnie.
- Słucham?! Czemu to zrobiłeś?! Czego ode mnie chcesz?! – panika już wzięła górę…
- Spokojnie. Nic ci nie będzie. A tak w ogóle wyglądasz naprawdę pięknie, gdy śpisz. Jesteś wtedy taką niewinną i delikatną królewną – trochę się rozmarzył. W tym momencie auto lekko się skierowało w prawy rów, a ja krzyknęłam przerażona. Jestem za młoda, by umierać! – Wszystko jest pod kontrolą – gwałtownie skręcił pojazdem i po chwili się zatrzymał.
- Co jest?
- Dojechaliśmy – powiedziawszy te słowa wysiadł i otworzył mi drzwi. Wyszłam i chłopak chwycił mnie za rękę i zaczął iść w głąb lasu. Na początku chciałam się wyrwać, ale w końcu się poddałam z tą myślą. Ale tak szczerze trochę mi to się nie podoba… Na horyzoncie zobaczyłam całkiem spory i bogato wyglądający dom. Cały biały z czerwonym dachem. Miał też całkiem liczne schody wejściowe. Już wkrótce się w nim znaleźliśmy. Zaprowadził mnie do kuchni i puścił mą dłoń. Wreszcie!
- Usiądź i się rozgość – wskazał na stolik i krzesła poustawiane wokół niego. Posłusznie wykonałam jego prośbę. Chłopak podszedł do lodówki i zaczął wyjmować produkty spożywcze. Ja w tym czasie zaczęłam szukać swojej komórki. Każda kieszeń była pusta…
- Tego szukasz? – nie wierzę… On ma mój telefon…
- Jakim prawem?! – nie podoba mi się to.
- Nie chciałem, by ci wypadł z kieszeni. A tak w ogóle złość piękności szkodzi – mrugnął do mnie. Aha? Podeszłam do niego i łapczywie wyrwałam mu swoją własność. Chłopak wciąż podejrzanie się uśmiechał, ale wrócił do przygotowywania jedzenia. Nie rozumiem po co to wszystko… Zaczęłam szperać w telefonie. Mamy 5 rano i nikt do mnie nie dzwonił. Może Jack coś zrobił Van i Calum’owi?! No bo to nienaturalne, że nikt się nie martwi o mnie… Spojrzałam na bruneta. Co on kombinuje? I to jedzenie? Huh?
- Co robisz? – postanowiłam zapytać.
- Śniadanie dla nas obojga. Mam nadzieję, że ci będzie smakowało – powiedział to z lekkim uśmieszkiem i z nadzieją w oczach. Intrygujący człowiek…
- Dlaczego to wszystko robisz? – zapytałam go z nieukrywaną ciekawością.
- Chcę byś miała niezapomniane urodziny – mówiąc do włożył kanapki do piekarnika. Ciekawe… - Zaraz przyjdę – mrugnął do mnie i wyszedł do ogrodu. Z salonu było widać jak wiele różnorodnych kwiatów się w nim znajduje. Zauroczona milionem barw podeszłam do okna, które było w rzeczywistości szklaną ścianą. Nawet nie zauważyłam kiedy Jack wrócił do domu.
- Piękny widok, co nie? – stanął obok mnie i zadowolony patrzył to na mnie, to na kwiaty.
- Absolutnie tak – jeszcze chwilę tak postaliśmy w ciszy i nagle piekarnik dał o sobie znać. Chłopak bez słowa poszedł do kuchni i się zajął jedzeniem. Ja poszłam na kanapę w salonie i włączyłam telewizję. Chyba się nie obrazi, jeśli się troszkę rozgoszczę. YAY! Akurat teraz leci mój ukochany serial! Pooglądałam w świętym spokoju z pół godzinki program. Nie udało się dłużej, bo brunet przyszedł i mi wyłączył urządzenie.
- Ej! Ja to oglądałam! – wygarnęłam mu prosto w twarz.
- Śniadanie mam dla ciebie księżniczko – powiedział to spokojnie jak zwykle i chwycił mnie za rękę. Już po chwili rozkoszowałam się cieplutkimi kanapeczkami i świeżym sokiem pomarańczowym przy stole w towarzystwie Jack’a.
- W życiu nie jadłam nic lepszego! – pochwaliłam go z pełnymi ustami.
- Mówiłem, że nie zapomnisz tego co tu przeżyjesz – zaśmiał się perliście. Nie wiem czemu, ale czuję się coraz lepiej w jego towarzystwie. Ciekawe co jeszcze się wydarzy… Po skończonym posiłku chłopak mnie zaprowadził do sypialni. Pod oknem stała gitara, którą wziął do ręki.
- Słyszałem, że piszesz piosenki, więc czy możesz mi powiedziesz co myślisz na temat mojej? – powiedział to wręcz błagalnym tonem.
- Pewnie – uśmiechnęłam się do niego i usiadłam na łóżku, a po chwili Jack zaczął grać.

I’m still alive
You won’t cut me down
Cause now I fly
I’m so free now
I know you’re sill you’re still trying to cut me down
But you won’t but you won’t catch me now
You won’t cut me down
You won’t cut me down
You won’t cut me down

- Na razie mam tylko tyle – powiedziawszy te słowa, odłożył instrument na miejsce.
- Brzmi bardzo dobrze jak na początek – odpowiedziałam mu z szczerym uśmiechem na twarzy.
- Czyli podoba ci się? – usiadł obok mnie.
- Nawet bardzo – nawet nie zauważyłam kiedy się znaleźliśmy bardzo blisko siebie. Po chwili bardzo zachłannie zaczęliśmy się całować. Nie trwało to długo, bo coś kazało mi go odepchnąć.
- Coś się stało? Zrobiłem coś źle? – bardzo się przejął.
- Ja… Gdzie jest łazienka? – zapytałam nie patrząc na niego.
- Jak wyjdziesz z salonu, to ostanie drzwi po prawej – mogłam to wyczuć, że się bacznie mi przygląda. Szybko się udałam do wcześniej wspomnianego miejsca. Bezsilna usiadłam na podłodze i poddałam się głosom buszującym w mojej głowie. „Zachowujesz się jak dziewczyna do towarzystwa!” „Straciłaś już do reszty rozum?!” „Co ty wyprawiasz?!” „Powinnaś pomyśleć o bliskich! Wyobraź sobie co oni czują!” Po chwili wydałam z siebie żałosny krzyk. Powinnam wrócić do domu… Szybko się otrząsnęłam się i podeszłam do umywalki. Płynnymi ruchami zmyłam resztki makijażu i po chwili powolnym krokiem udałam się do salonu. Zatrzymałam się tam i ostatni raz spojrzałam na piękny ogródek, po czym szybko wyszłam z domu. Leśną dróżką doszłam do głównej drogi, przy której odnalazłam samochód Jack’a. Jak mam stąd wrócić do domu? Spojrzałam na pojazd. Raz się żyje… Podeszłam po auta i chwyciłam za klamkę, która cudem się otworzyła. Weszłam do środka i okazało się, że kluczyki są w stacyjce. W GPS wpisałam adres mieszkania i już po chwili byłam w drodze do domu. Jak dobrze, że mam już prawo jazdy.

* godzinę później *

Jak znalazłam się już na podjeździe, to wpisałam w swój telefon numer Jack’a, który na karteczce dał mi wczoraj Calum i wysłałam mu smsa z adresem, gdzie ma odebrać samochód. Zgaduję, że się nieźle zdziwił. Schowałam telefon do kieszeni w kurtce dżinsowej i wyszłam z pojazdu. Machając kluczykami udałam się w stronę drzwi i zaczęłam pukać natarczywie. Po chwili Vanessa w piżamie mi otworzyła.
- Boże, Laura! Tak bardzo się martwiłam! Gdzie byłaś?! – mocno mnie przytuliła.
- A Jack mnie porwał, a ja tak jakby uciekłam – odpowiedziałam jej spokojnie.
- Co proszę?! Gnojek już nie żyje! – wściekła wyszła na zewnątrz w różowych kapciach.
- Spokojnie! Nawet całkiem przyjemnie było – powiedziałam lekko rozbawiona.
- Serio? A no dobra. Wejdźmy i mi wszystko opowiesz – zaproponowała. Po chwili byłyśmy już w domu i zaczęłam opowiadać siostrze swoje nocne przygody.

***

Właśnie tak wyglądał wypad z Van do klubu. Taa… Wspomnienia. Mówiłam, że będzie się dziać! Hmm… Wygląda na to, że w następnym wpisie zacznę opowieść od momentu, w którym byłam, gdy zaczynałam pisać ten pamiętnik. To będzie na serio ciekawe…


PS. You can always find the truth in the music. (Zawsze możesz odnaleźć prawdę w muzyce)

“Właśnie tak myślę. Piosenki często są pisane na podstawie prawdziwych emocji, uczuć. Właśnie to sprawia, że muzyka jest szczera.” Słowa Agnes. Yep. Absolutnie się z tym zgadzam.


______________________________________________________________________________
Rozdział! Jest teraz, bo wczoraj źle się czułam, więc rodzice kazali mi zostać dziś w domu xd I dlatego macie rozdzialik w komplecie. W prawdzie pisany w męczarniach, ale to szczegół xd Załamujecie mnie... Pod poprzednim były tylko 3 komentarze, a pod wierszem widnieje 0 ;_; Liczę na poprawę... Bo ja serio nie mam czasu kiedy pisać, a jednak coś tam się pojawia co jakiś czas, więc troszkę doceńcie moją ciężką pracę. Następny wkrótce. To tyle.

Komentarze

  1. YEAH! HyHyHy. Porwali Lau xD HyHyHy xD Sorrki. Za długo mnie w szkole trzymają i wariuję xD Rossdział jest zaczepiasty xDD
    Let me be your superhero!
    Oj! Sorry. Zasłuchałam się xDDD Ale. U mnie tak zawsze. Nie wiem, nie wiem. xD Ale czego?! No nie wiem. No bo wiesz. Ja to ja, a ty to ty i..... to dlatego xDD Serio mi odwala xDD Kończę! O! Będę Cię musiała na FP o czymś powiadomić xDD

    ~Wika~

    PS. Zapraszam! Nie dawno dodałam rossdziała xD
    http://i-want-u-bad-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Czekam na next ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. ♥Cudo♥ Czekam niecierpliwie na nexta!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Przyjaciółka poleciła mi Twojego bloga, więc przybyłam, by skomentować to, co do tej pory przeczytałam :)
    Na początek powiem Ci, że Twój pomysł jest bardzo oryginalny. To łączenie teraźniejszości z przeszłością i opowiadanie w formie takiego podwójnego pamiętnika to jest coś! Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. I to, że wątek romantyczny nie opiera się na Rossie i Laurze również jest oryginalne, fajnie, że wplotłaś Agnes (czyli za pewne sporą część siebie) to opowiadania i to ona jest przeznaczona Rossowi <3 Komentarze o Raurze były nieco nie na miejscu, w końcu to Twoje opowiadanie i to Ty decydujesz o tym, co się w nim dzieje, prawda? Nie powinnaś się zmuszać do robienia z nich pary, skoro nie chcesz. Ja tam jestem za Agnes i jestem bardzo ciekawa czy opiszesz jej spotkanie z Rossem.
    Lubię postać Caluma, jest taki głupi XD
    Ross to taki miły, wesoły, romantyczny chłopak, który ma głowę w chmurach i jest bardzo wrażliwy, na pewno dopełniałby się z Agnes.
    Raini to idealna przyjaciółka - pocieszy i kopnie w dupę, gdy trzeba. Ogólnie wydaje mi się sympatyczna i bardzo pozytywna.
    Laura wydaje się być odważna, ale chwilami skryta. Poza tym podziwiam ją za te ciągłe pisanie piosenek.
    Jack wydaje mi się hmm... podejrzany. Niby seksi i o w ogóle, ale coś mi w nim nie gra, chociaż może się mylę?
    Lubię też, gdy wstawiasz cytaty na końcu rozdziału, to chyba taki Twój rytuał, który bardzo się sprawdza :)
    Dodanie trochę dłuższych opisów i myśli bohaterki na pewno urozmaiciłoby opowiadanie, więc życzę Ci, żebyś pisała coraz lepiej i rozwijała się :) A i błagam, dokończ tę historię i nie opuszczaj jej, bo zaszłaś już daleko ;) Szacun za to, że dodajesz rozdziały regularnie, wiem, że bywa to trudne. Czekam na następny rozdział.
    PS: Pisz dalej i nigdy nie wątp w siebie!!!
    Pozdrawiam, psiapsióła Kiary <3

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze