1 grudnia 2014 r.
Drogi
pamiętniczku,
Mam nowe
wieści. Otóż Ross wybaczył swojej ukochanej udawaną śmierć. Nie wiem jakim
cudem, ale tak. Wybaczył jej… A na domiar złego blondyn jest teraz szczęśliwy,
jakim go jeszcze nigdy nie widziałam. Coś mi się zdaje, że jeszcze będą z tego
dzieci. Straciłam swoją szansę na zawsze… No świetnie…
Wróćmy do
historii.
***
Dziś jest 2
lutego. Dzień jak co dzień. Ahh praca nad 3 sezonem Austina & Ally już
zakończona i za parę dni rozpocznie się kręcenie nowego filmu. Ross z R5
wyruszą w trasę po świecie, a Raini i Calum będą w LA. Co to filmu, w którym
dostałam rolę… Wciąż nie mogę uwierzyć,
że to się naprawdę dzieję. Fajnie będzie popracować nad zupełnie czymś nowym i
świeżym.
Gdzie teraz
jestem? W swoim pokoju. Leżę na łóżku. Skierowałam swój wzrok na małe okienko.
Delikatne zielone zasłony falujące na wietrze przedzierającym się przez okno,
wyglądały jakoś tak obco. Spojrzałam na stolik znajdujący się przy łóżku. Na
nim znajdowało się wiele przedmiotów, ale moją uwagę przykuło zdjęcie w
jasnobrązowej ramce. Ja i moi przyjaciele, no i mój największy problem w blond
czuprynie. Ross. Jednak wciąż go kocham…
Wstałam z
łoża i podeszłam do szafy, która się znajduje w lewym rogu pokoju. Na drzwiach
wisi lustro. Spojrzałam w odbicie dziewczyny, które ujrzałam. Miała na sobie
znoszone jasnoniebieskie dżinsy, pomarańczową bluzkę z wielkim brokatowym sercem
i czarne proste baleriny. Jej imię to Laura. Laura Marano. Tak to ja.
W odbitym
obrazie zauważyłam plakaty wiszące na białych ścianach, przedstawiające moich
ulubionych wykonawców. Odwróciłam się i czujnie rozejrzałam się po pokoju.
Dlaczego to wszystko wydaje mi się takie obce i poza zasięgiem?
Nagle mój
telefon zaczął dzwonić. Pośpiesznie wyjęłam urządzenie z kieszeni spodni i
kliknęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- No hej Lau.
Mam propozycję nie do odrzucenia – usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
- Cześć
Raini. Też mi miło cię słyszeć – zaśmiałam się do słuchawki.
- Tak, tak
też cię kocham. No więc co powiesz na to, by cała nasza czwórka dziś się spotkała,
nim każdy pójdzie w swoją stronę?
- Mi pasuje.
Nie wiem jak z chłopakami.
- Już się
zgodzili. To jak? Dziś o 10 pod studiem?
- No dobra.
Do zobaczenia – uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Do
zobaczenia – rozłączyła się. Włożyłam komórkę z powrotem do kieszeni. Fajnie.
Za półtorej godziny spotkam się z przyjaciółmi.
Poczułam jak
mój żołądek pożąda pokarmu. Pora na śniadanie! Pośpiesznym krokiem zeszłam po schodach
na dół. W salonie ujrzałam Vanessę śpiącą na czerwonej kanapie przy włączonym
telewizorze. Podeszłam do plazmy i ją wyłączyłam, naciskając odpowiedni
przycisk. Odwróciłam się w stronę siostry. Jak ona słodko wygląda. Z 10 lat jej
ubywa, gdy znajduje się w tym błogim stanie.
Całe
pomieszczenie grzeszy czystością. Czerwone zasłonki przy dwóch oknach idealnie
się komponują z kremowym kolorem ścian. Znajduję się tutaj pomiędzy telewizorem
a sofą szklany stolik i po prawej stronie kredens z porcelaną, która jest
poukładana z gracją.
Cichutko
udałam się do pobliskiego pokoju, który nazywa się kuchnią. Dębowe szafki
kuchenne są wypełnione po brzegi przyrządami, naczyniami, książkami kuchennymi
i opakowaniami kaszy, mąki itp. Oczywiście jest tu też zlew, mikrofalówka, lodówka
i kuchenka.
Podeszłam do
lodówki i wyjęłam mleko i sok pomarańczowy. Z szafek wydobyłam płatki kukurydziane
i odpowiednie naczynia. Zaczęłam przygotowywać sobie posiłek, który już po
chwili zaczęłam konsumować. Gdy skończyłam, posprzątałam do sobie i udałam się
w kierunku schodów. Jednak nie weszłam na górę, bo coś a raczej ktoś mnie
zatrzymał.
- Laura? –
usłyszałam zmęczony głos Vanessy.
- Tak? –
podeszłam do szatynki.
- Usiądź
obok mnie – poprosiła i wskazała miejsce na kanapie. Wypełniłam jej prośbę.
- No? Coś
się stało? – zapytałam zmartwiona. Ona bez słowa mnie przytuliła.
- Wiesz, że
cię kocham?
- Tak. Ja
ciebie też siostra. A czemu mi to mówisz?
- Od tak… -
oderwałyśmy się od siebie i dziewczyna spojrzała na swoje zadbane pazurki.
- Huh? Co
jest Van? – zmartwiłam się jej zachowaniem.
- Śniło mi
się, że cię stracę. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła…
- Ej to był
tylko zły sen. Jestem tutaj, widzisz? Siedzę obok ciebie i to się nie zmieni.
Nawet jak nie będę mogła być z tobą ciałem, to jednak moje serce będzie przy
tobie – dotknęłam jej ramienia w geście pocieszenia. Uśmiechnęłam się do niej
lekko.
- Dziękuję.
Będę pamiętać – uściskałyśmy się. Jednak nie trwało to długo, ponieważ
przeszkodził nam sygnał, że ktoś stoi przed drzwiami. Wstałam z kanapy i udałam
się w stronę wyjścia z domu. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną na maxa…
- Jack?!
- Też mi
miło cię widzieć, Lauro – obdarował mnie tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem.
Co on tutaj
robi?! Czego on ode mnie chce?! Jak mnie znalazł?! Zadawałam sobie te pytania w
myślach. Od swoich urodzin go nie widziałam. Odebrał samochód od Vanessy. No
cóż. Bałam się ponownie z nim spotkać, a teraz ten przerażający osobnik z
brązowymi lokami stoi przede mną…
- W jakiej
sprawie tu przychodzisz? – w końcu wydobyłam głos z siebie.
- A
przyniosłem ci precle – szeroko się uśmiechnął i podał mi reklamówkę z przekąską.
Ten typ jest coraz bardziej tajemniczy…
- To
pretekst? – spojrzałam na niego przenikliwym wzrokiem.
- Żeby cię
zobaczyć? Taki pretekst jest lepszy niż nic – mrugnął do mnie i sobie poszedł.
Zszokowana zamknęłam drzwi wejściowe. Potem powędrowałam do salonu.
- Kto to
był? – zapytała z zainteresowaniem moja siostra.
- Jack… - przez
chwilę zapanowała między nami cisza.
- Czego tu
szukał? – zapytała lekko oburzona.
- Precle
przyniósł – rzuciłam jej siatkę. Ona na to zaczęła się śmiać i pokazała gestem
ręki, że uważa go za szaleńca.
- Jak go spotkam, to go wykopię aż na Manhattan,
jeśli się jeszcze raz do ciebie zbliży. Boję się o ciebie, siostra.
- Oj, nie masz
o co. Poradzę sobie. Dobra ja muszę się już szykować na spotkanie z
przyjaciółmi –spojrzawszy na zegarek, wypowiedziałam te słowa.
- Miłej
zabawy! – ledwie usłyszałam jej słowa na schodach prowadzących na górę.
***
Wyszłam
dziesięć minut temu z domu i jestem już w drodze do studia. Lada chwila będę na
miejscu. Wyjęłam telefon z kieszeni. Właśnie dostałam sms’a.
„Ślicznie
dziś wyglądasz :3
~Jack :*”
Co za pajac…
Zaczynam się go bać coraz bardziej… Pośpiesznie schowałam urządzenie na swoje
pierwotne miejsce. Bowiem już doszłam na miejsce. Właśnie ujrzałam uśmiechnięte
twarze swoich przyjaciół. Zapowiada się piękny dzień.
- Raini,
Calum, Ross! Jak ja się cieszę, że was widzę! – przywitałam ich bardzo gorąco.
- Grupowy
misiek? – zaproponował uradowany rudy. Oczywiście musiało się to spełnić.
- To gdzie
najpierw idziemy? Nie stójmy już tak dłużej. Zimno jest! – narzekał Ross,
tupiąc nogami.
- Ahh Ross.
A wszyscy cię moją za gorącego faceta – czarnowłosa spojrzała na blondyna
wzrokiem pełnym współczucia. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Ona wkrótce do
mnie dołączyła.
- Haha
bardzo śmieszne – chłopak był widocznie zażenowany.
- To może
pójdziemy do naszej ulubionej knajpki? „Pod chmurką”? – zapytał Calum. Ja i
moja kumpela się ogarnęłyśmy.
- No pewnie.
Chodźmy – powiedziałam. Ruszyliśmy we wcześniej wspomniane miejsce.
***
Siedzimy w
ogrzewanej restauracji. Zamówiliśmy już nasze posiłki i teraz czekamy na nie.
-
Słuchajcie! Opowiem wam żart! – nagle Calum przypomniał o sobie.
- No dawaj
bracie – poparł go Ross. Wszyscy spojrzeliśmy na rudego wyczekując jego słów. Chłopak
już otworzył usta, by coś powiedzieć i…
- Przez to,
że się tak natarczywie na mnie gapicie… zapomniałem – zasmucił się, a my lekko
się zaśmialiśmy. Ahh, bez niego życie byłoby takie nudne. Właśnie w tej chwili
blondyn dostał wiadomość i sięgnął po swój telefon.
- Wiecie co?
Mój kumpel z dzieciństwa chce się do nas przyłączyć na jakieś pół godzinki. Co
wy na to? – zapytał z wielkim uśmiechem malującym się na jego twarzy.
- Nie no
pewnie. Żaden problem. A jak ma na imię? – zapytała Raini. Ja wzięłam łyka wody
cytrynowej. Nasze jedzenie już przywędrowała do stolika za sprawą kelnera.
- Imię? Jack
– odpowiedział, a ja na dźwięk tego imienia, wyplułam wodę wprost na fartuch
kelnera i zaczęłam się krztusić.
- Boże! –
krzyknął chłopak na widok tego co się dzieje. Ross podszedł do mnie i zaczął
mnie klepać po plecach, a Raini mu pomagała. Zatłuką mnie zaraz… Calum tylko
się śmiał, patrząc na nas jak na wariatów. Po chwili sytuacja była opanowana.
- Tak bardzo
pana przepraszam! – cudem wykrztusiłam te słowa do nosiciela jedzenia.
- Nic się
nie stało… - z kwaśną miną odszedł od nas.
- Wow! Co to
było?! - mówiąc te słowa, rudy się śmiał
dalej. Ja wytarłam bez słowa usta serwetką. Nagle poczułam kogoś oddech na
karu.
- Oh cześć
Jack! Jak dobrze cię widzieć stary! – Ross wstał i przywitał bruneta przez
uścisk dłoni. Odwróciłam się i na widok znajomej twarzy pobladłam.
- Wow! Nic
się nie zmieniłeś! – zaśmiał się.
- Dzięki. A
właśnie! Poznaj moich przyjaciół: Calum, Raini i… - wskazywał na nas kolejno,
ale Jack mu przerwał.
- Cześć
Laura. Nie sądziłem, że się jeszcze dziś spotkamy – uśmiechnął się do mnie promiennie,
a ja myślałam, że zaraz zemdleję.
- Jack… - ledwie
wymamrotałam te słowa.
- To wy się
znacie? – blondyn się nieźle zdziwił. Raini i Calum spojrzeli po sobie, a Ross
patrzył to na mnie, to na Jack’a. Ja się mogłam tylko patrzeć w pustą
przestrzeń przed sobą. Zrobiło się trochę niezręcznie…
C. D. N.
________________________________________________________________________________
Hello everybody! Tara da da dam! Napisałam dziś rozdział! Kto się cieszy? Ahh przedawkowałam dziś żelkami xd Jestem chora i duużo się u mnie zmieniło od miesiąca, że aż szok! Ale nie będę zanudzać... Chociaż... Obcięłam włosy i teraz noszę okulary i czuję się mądrzejsza i starsza. xdd Głupi kaszel... Wiecie jak bardzo kocham święta?? BARDZO! xd Dlatego teraz wam życzę rodzinnych świąt, szalonego sylwestra, zdrowia, garści miłości i szczęścia i spełnienia najskrytszych marzeń. Pozdrawiam wam moje kochane misie <3 Dacie dużo komentarzy, no nie?
Świetny jak zawsze!!
OdpowiedzUsuńHa ha ja też będę nosić okulary :D
Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!
Czekam niecierpliwie na nexta!!
Fajny rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
Hahah! "Pod chmurką". Najlepsza nazwa ever! Równie dobre jak nazwa szpitala na moim blogu xD Ahaha! Nie powiem xD Trzeba przeczytać i się domyślić o co mi chodzi xD Taka zła!! Ale rozdział jest super! Nuda! Przedawkowane powietrze! Kocham Cię wiesz? A! Zapomniałam dodać, ze połączylam konto Google+ z kontem blogger i dlatego inna nazwa xD Kc <3 Czekam
OdpowiedzUsuń~Wika
PS. Zapraszam do mnie!
i-want-u-bad-r5.blogspot.com <3
Super:)
OdpowiedzUsuńPowiem tylko tyle: I WANT NEXT CHAPTER!
OdpowiedzUsuńTwoja interpunkcja jest zarąbista! Świetnie oddajesz uczucie po przez użycie znaków! :D Jeszcze nie spotkałam osoby, która tak fenomenalnie stawia przecinki i znaki!
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału jest spoko ;)
Czekam z niecierpliwością na next i życzę weny!!!
Wesołych Świąt!!!