Przejdź do głównej zawartości

Chapter 36

1 grudnia 2014 r.
Drogi pamiętniczku,
Mam nowe wieści. Otóż Ross wybaczył swojej ukochanej udawaną śmierć. Nie wiem jakim cudem, ale tak. Wybaczył jej… A na domiar złego blondyn jest teraz szczęśliwy, jakim go jeszcze nigdy nie widziałam. Coś mi się zdaje, że jeszcze będą z tego dzieci. Straciłam swoją szansę na zawsze… No świetnie…
Wróćmy do historii.

***

Dziś jest 2 lutego. Dzień jak co dzień. Ahh praca nad 3 sezonem Austina & Ally już zakończona i za parę dni rozpocznie się kręcenie nowego filmu. Ross z R5 wyruszą w trasę po świecie, a Raini i Calum będą w LA. Co to filmu, w którym dostałam rolę… Wciąż nie mogę  uwierzyć, że to się naprawdę dzieję. Fajnie będzie popracować nad zupełnie czymś nowym i świeżym.
Gdzie teraz jestem? W swoim pokoju. Leżę na łóżku. Skierowałam swój wzrok na małe okienko. Delikatne zielone zasłony falujące na wietrze przedzierającym się przez okno, wyglądały jakoś tak obco. Spojrzałam na stolik znajdujący się przy łóżku. Na nim znajdowało się wiele przedmiotów, ale moją uwagę przykuło zdjęcie w jasnobrązowej ramce. Ja i moi przyjaciele, no i mój największy problem w blond czuprynie. Ross. Jednak wciąż go kocham…
Wstałam z łoża i podeszłam do szafy, która się znajduje w lewym rogu pokoju. Na drzwiach wisi lustro. Spojrzałam w odbicie dziewczyny, które ujrzałam. Miała na sobie znoszone jasnoniebieskie dżinsy, pomarańczową bluzkę z wielkim brokatowym sercem i czarne proste baleriny. Jej imię to Laura. Laura Marano. Tak to ja.
W odbitym obrazie zauważyłam plakaty wiszące na białych ścianach, przedstawiające moich ulubionych wykonawców. Odwróciłam się i czujnie rozejrzałam się po pokoju. Dlaczego to wszystko wydaje mi się takie obce i poza zasięgiem?
Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Pośpiesznie wyjęłam urządzenie z kieszeni spodni i kliknęłam zieloną słuchawkę.
- Halo?
- No hej Lau. Mam propozycję nie do odrzucenia – usłyszałam znajomy głos w słuchawce.
- Cześć Raini. Też mi miło cię słyszeć – zaśmiałam się do słuchawki.
- Tak, tak też cię kocham. No więc co powiesz na to, by cała nasza czwórka dziś się spotkała, nim każdy pójdzie w swoją stronę?
- Mi pasuje. Nie wiem jak z chłopakami.
- Już się zgodzili. To jak? Dziś o 10 pod studiem?
- No dobra. Do zobaczenia – uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Do zobaczenia – rozłączyła się. Włożyłam komórkę z powrotem do kieszeni. Fajnie. Za półtorej godziny spotkam się z przyjaciółmi.
Poczułam jak mój żołądek pożąda pokarmu. Pora na śniadanie! Pośpiesznym krokiem zeszłam po schodach na dół. W salonie ujrzałam Vanessę śpiącą na czerwonej kanapie przy włączonym telewizorze. Podeszłam do plazmy i ją wyłączyłam, naciskając odpowiedni przycisk. Odwróciłam się w stronę siostry. Jak ona słodko wygląda. Z 10 lat jej ubywa, gdy znajduje się w tym błogim stanie.
Całe pomieszczenie grzeszy czystością. Czerwone zasłonki przy dwóch oknach idealnie się komponują z kremowym kolorem ścian. Znajduję się tutaj pomiędzy telewizorem a sofą szklany stolik i po prawej stronie kredens z porcelaną, która jest poukładana z gracją.
Cichutko udałam się do pobliskiego pokoju, który nazywa się kuchnią. Dębowe szafki kuchenne są wypełnione po brzegi przyrządami, naczyniami, książkami kuchennymi i opakowaniami kaszy, mąki itp. Oczywiście jest tu też zlew, mikrofalówka, lodówka i kuchenka.
Podeszłam do lodówki i wyjęłam mleko i sok pomarańczowy. Z szafek wydobyłam płatki kukurydziane i odpowiednie naczynia. Zaczęłam przygotowywać sobie posiłek, który już po chwili zaczęłam konsumować. Gdy skończyłam, posprzątałam do sobie i udałam się w kierunku schodów. Jednak nie weszłam na górę, bo coś a raczej ktoś mnie zatrzymał.
- Laura? – usłyszałam zmęczony głos Vanessy.
- Tak? – podeszłam do szatynki.
- Usiądź obok mnie – poprosiła i wskazała miejsce na kanapie. Wypełniłam jej prośbę.
- No? Coś się stało? – zapytałam zmartwiona. Ona bez słowa mnie przytuliła.
- Wiesz, że cię kocham?
- Tak. Ja ciebie też siostra. A czemu mi to mówisz?
- Od tak… - oderwałyśmy się od siebie i dziewczyna spojrzała na swoje zadbane pazurki.
- Huh? Co jest Van? – zmartwiłam się jej zachowaniem.
- Śniło mi się, że cię stracę. Nie wiem, co bym bez ciebie zrobiła…
- Ej to był tylko zły sen. Jestem tutaj, widzisz? Siedzę obok ciebie i to się nie zmieni. Nawet jak nie będę mogła być z tobą ciałem, to jednak moje serce będzie przy tobie – dotknęłam jej ramienia w geście pocieszenia. Uśmiechnęłam się do niej lekko.
- Dziękuję. Będę pamiętać – uściskałyśmy się. Jednak nie trwało to długo, ponieważ przeszkodził nam sygnał, że ktoś stoi przed drzwiami. Wstałam z kanapy i udałam się w stronę wyjścia z domu. To co zobaczyłam wstrząsnęło mną na maxa…
- Jack?!
- Też mi miło cię widzieć, Lauro – obdarował mnie tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem.
Co on tutaj robi?! Czego on ode mnie chce?! Jak mnie znalazł?! Zadawałam sobie te pytania w myślach. Od swoich urodzin go nie widziałam. Odebrał samochód od Vanessy. No cóż. Bałam się ponownie z nim spotkać, a teraz ten przerażający osobnik z brązowymi lokami stoi przede mną…
- W jakiej sprawie tu przychodzisz? – w końcu wydobyłam głos z siebie.
- A przyniosłem ci precle – szeroko się uśmiechnął i podał mi reklamówkę z przekąską. Ten typ jest coraz bardziej tajemniczy…
- To pretekst? – spojrzałam na niego przenikliwym wzrokiem.
- Żeby cię zobaczyć? Taki pretekst jest lepszy niż nic – mrugnął do mnie i sobie poszedł. Zszokowana zamknęłam drzwi wejściowe. Potem powędrowałam do salonu.
- Kto to był? – zapytała z zainteresowaniem moja siostra.
- Jack… - przez chwilę zapanowała między nami cisza.
- Czego tu szukał? – zapytała lekko oburzona.
- Precle przyniósł – rzuciłam jej siatkę. Ona na to zaczęła się śmiać i pokazała gestem ręki, że uważa go za szaleńca.
 - Jak go spotkam, to go wykopię aż na Manhattan, jeśli się jeszcze raz do ciebie zbliży. Boję się o ciebie, siostra.
- Oj, nie masz o co. Poradzę sobie. Dobra ja muszę się już szykować na spotkanie z przyjaciółmi –spojrzawszy na zegarek, wypowiedziałam te słowa.
- Miłej zabawy! – ledwie usłyszałam jej słowa na schodach prowadzących na górę.

***

Wyszłam dziesięć minut temu z domu i jestem już w drodze do studia. Lada chwila będę na miejscu. Wyjęłam telefon z kieszeni. Właśnie dostałam sms’a.

„Ślicznie dziś wyglądasz :3
~Jack :*”

Co za pajac… Zaczynam się go bać coraz bardziej… Pośpiesznie schowałam urządzenie na swoje pierwotne miejsce. Bowiem już doszłam na miejsce. Właśnie ujrzałam uśmiechnięte twarze swoich przyjaciół. Zapowiada się piękny dzień.
- Raini, Calum, Ross! Jak ja się cieszę, że was widzę! – przywitałam ich bardzo gorąco.
- Grupowy misiek? – zaproponował uradowany rudy. Oczywiście musiało się to spełnić.
- To gdzie najpierw idziemy? Nie stójmy już tak dłużej. Zimno jest! – narzekał Ross, tupiąc nogami.
- Ahh Ross. A wszyscy cię moją za gorącego faceta – czarnowłosa spojrzała na blondyna wzrokiem pełnym współczucia. Zaczęłam się śmiać jak opętana. Ona wkrótce do mnie dołączyła.
- Haha bardzo śmieszne – chłopak był widocznie zażenowany.
- To może pójdziemy do naszej ulubionej knajpki? „Pod chmurką”? – zapytał Calum. Ja i moja kumpela się ogarnęłyśmy.
- No pewnie. Chodźmy – powiedziałam. Ruszyliśmy we wcześniej wspomniane miejsce.

***

Siedzimy w ogrzewanej restauracji. Zamówiliśmy już nasze posiłki i teraz czekamy na nie.
- Słuchajcie! Opowiem wam żart! – nagle Calum przypomniał o sobie.
- No dawaj bracie – poparł go Ross. Wszyscy spojrzeliśmy na rudego wyczekując jego słów. Chłopak już otworzył usta, by coś powiedzieć i…
- Przez to, że się tak natarczywie na mnie gapicie… zapomniałem – zasmucił się, a my lekko się zaśmialiśmy. Ahh, bez niego życie byłoby takie nudne. Właśnie w tej chwili blondyn dostał wiadomość i sięgnął po swój telefon.
- Wiecie co? Mój kumpel z dzieciństwa chce się do nas przyłączyć na jakieś pół godzinki. Co wy na to? – zapytał z wielkim uśmiechem malującym się na jego twarzy.
- Nie no pewnie. Żaden problem. A jak ma na imię? – zapytała Raini. Ja wzięłam łyka wody cytrynowej. Nasze jedzenie już przywędrowała do stolika za sprawą kelnera.
- Imię? Jack – odpowiedział, a ja na dźwięk tego imienia, wyplułam wodę wprost na fartuch kelnera i zaczęłam się krztusić.
- Boże! – krzyknął chłopak na widok tego co się dzieje. Ross podszedł do mnie i zaczął mnie klepać po plecach, a Raini mu pomagała. Zatłuką mnie zaraz… Calum tylko się śmiał, patrząc na nas jak na wariatów. Po chwili sytuacja była opanowana.
- Tak bardzo pana przepraszam! – cudem wykrztusiłam te słowa do nosiciela jedzenia.
- Nic się nie stało… - z kwaśną miną odszedł od nas.
- Wow! Co to było?! -  mówiąc te słowa, rudy się śmiał dalej. Ja wytarłam bez słowa usta serwetką. Nagle poczułam kogoś oddech na karu.
- Oh cześć Jack! Jak dobrze cię widzieć stary! – Ross wstał i przywitał bruneta przez uścisk dłoni. Odwróciłam się i na widok znajomej twarzy pobladłam.
- Wow! Nic się nie zmieniłeś! – zaśmiał się.
- Dzięki. A właśnie! Poznaj moich przyjaciół: Calum, Raini i… - wskazywał na nas kolejno, ale Jack mu przerwał.
- Cześć Laura. Nie sądziłem, że się jeszcze dziś spotkamy – uśmiechnął się do mnie promiennie, a ja myślałam, że zaraz zemdleję.
- Jack… - ledwie wymamrotałam te słowa.
- To wy się znacie? – blondyn się nieźle zdziwił. Raini i Calum spojrzeli po sobie, a Ross patrzył to na mnie, to na Jack’a. Ja się mogłam tylko patrzeć w pustą przestrzeń przed sobą. Zrobiło się trochę niezręcznie…


C. D. N.


________________________________________________________________________________
Hello everybody! Tara da da dam! Napisałam dziś rozdział! Kto się cieszy? Ahh przedawkowałam dziś żelkami xd Jestem chora i duużo się u mnie zmieniło od miesiąca, że aż szok! Ale nie będę zanudzać... Chociaż... Obcięłam włosy i teraz noszę okulary i czuję się mądrzejsza i starsza. xdd Głupi kaszel... Wiecie jak bardzo kocham święta?? BARDZO! xd Dlatego teraz wam życzę rodzinnych świąt, szalonego sylwestra, zdrowia, garści miłości i szczęścia i spełnienia najskrytszych marzeń. Pozdrawiam wam moje kochane misie <3 Dacie dużo komentarzy, no nie?

Komentarze

  1. Świetny jak zawsze!!
    Ha ha ja też będę nosić okulary :D
    Wesołych Świąt i Szczęśliwego Nowego Roku!!
    Czekam niecierpliwie na nexta!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahah! "Pod chmurką". Najlepsza nazwa ever! Równie dobre jak nazwa szpitala na moim blogu xD Ahaha! Nie powiem xD Trzeba przeczytać i się domyślić o co mi chodzi xD Taka zła!! Ale rozdział jest super! Nuda! Przedawkowane powietrze! Kocham Cię wiesz? A! Zapomniałam dodać, ze połączylam konto Google+ z kontem blogger i dlatego inna nazwa xD Kc <3 Czekam

    ~Wika

    PS. Zapraszam do mnie!
    i-want-u-bad-r5.blogspot.com <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem tylko tyle: I WANT NEXT CHAPTER!

    OdpowiedzUsuń
  5. Twoja interpunkcja jest zarąbista! Świetnie oddajesz uczucie po przez użycie znaków! :D Jeszcze nie spotkałam osoby, która tak fenomenalnie stawia przecinki i znaki!
    Co do rozdziału jest spoko ;)
    Czekam z niecierpliwością na next i życzę weny!!!
    Wesołych Świąt!!!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze