2 luty 2014 r.
Drogi pamiętniczku,
Spędziłam niezwykle przyjemny dzień z moimi przyjaciółmi.
Wybraliśmy się na pogaduchy. Łaziliśmy po mieście z 4 godziny! No cóż,
szczęśliwi czasu nie liczą, nie? Jednak jedna rzecz mnie w tym smuci… jest to
nasze ostatnie wspólne spotkanie… Za parę dni Ross wyjedzie w trasę koncertową,
ja zacznę pracę nad nowym filmem… Raini i Calum zostaną w LA… Dopiero teraz
dotarło do mnie to, że scenariusz z finału 2 sezonu Austina & Ally zaczął
się spełniać w naszym życiu! Muszę przyznać, że okropnie będę za nim tęsknić.
Ross w końcu jest moim najlepszym przyjacielem i ukochanym. Z Raini i Calum’em
na pewno będę się spotykać, ale nie będziemy wszyscy razem. Nic już nie będzie
takie same… A co jeśli Ross zapomni o mnie i odkocha się?! Nie, nie chcę o tym myśleć! Umarłabym ze
smutku… Właśnie przed chwilą dotarło do mnie to, że jak zaczynam o czymś innym
pisać, nagle przypomina mi się mój ukochany… Hmm, muszę się choć na chwilę
skupić i opowiedzieć ci o naszym pierwszym spotkaniu na castingu (ja, Ross i
Raini, Caluma poznałam później). Ok, więc cofnijmy się w czasie do pewnego
lipcowego dnia w 2011 r…
Jest 7.00 rano i obudziła mnie piosenka Cher Lloyd „Want U
Back”. Tak to mój dzwonek xD. Usłyszałam głos:
-Laura Marano? – spytał mnie jakiś facet.
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Dzwonię, by cię poinformować, że rozpatrzyliśmy twój
wniosek i jesteś w finałowej piątce! Zapraszamy na casting!
Podał mi dokładne dane, gdzie odbędzie się spotkanie i rozłączyłam się. Zapisałam adres na kartce.
- Vanessa! Choć tu szybko! – krzyknęłam na cały regulator.
- Lau, pali się czy co? Co się stało? – usłyszałam zza
drzwi.
Szybko weszła do mojego pokoju, trzymając kanapkę w ręce. Haha,
ma upaćkaną twarz w musztardzie!
- Dzwonili do mnie w sprawie roli Ally. Zapraszają mnie na
casting! Aaaa!!
Rzuciłam się jej na szyję i szybko tego pożałowałam, bo mnie
pobrudziła sosem i kanapka upadła na ziemię
- Później to
posprzątam… - powiedziałam z niechęcią.
- Wybierz najładniejsze ciuchy, umaluj się znośnie i choć
szybko na śniadanie. A tak w ogóle, gdzie będzie ten casting i o której
godzinie? – powiedziała Van.
Podeszłam do szafki nocnej i zaczęłam czytać karteczkę.
- O 11.00 przy ulicy Konika Polnego, nr budynku 5. W LA
oczywiście.
Van kiwnęła głową i wyszła. Skoczyłam do łazienki i 15 minut
później zeszłam na dół. Zjadłam miseczkę płatków z mlekiem i szklankę soku pomarańczowego.
Oczywiście nie zjadłam naczyń!
Godzinę później siedziałam w poczekalni na swoją kolej. W sali
były jeszcze 4 inne dziewczyny z tą samą nadzieją co ja. Bardzo chciałabym
dostać tą rolę! Muszę dać z siebie wszystko! Z rozmyśleń wyrwała mnie pewna
ciemnowłosa dziewczyna. Mam wrażenie, że ja znam! Usiadła obok mnie.
- Cześć. Jestem Raini i dostałam rolę Trish – podała mi
rękę.
- Cześć. Mam na imię Laura i mam nadzieję, że dostanę rolę
Ally.
- Miło mi cię poznać i wydaje mi się, że ta rola jest dla
ciebie strwożona!
- Oh, bardzo dziękuję. Nie wiem co powiedzieć…
W tej oto chwili drzwi się otworzyły i do pomieszczenia
wszedł blondyn. Muszę przyznać, że całkiem przystojny… Raini wstała i podeszła
do niego.
- I jak? Udało się?? – padło pytanie z ust Raini.
- Tak! Mam rolę Austina! – po tych słowach przybili piątkę.
Chłopak spojrzał na mnie i… wyglądał jakby zobaczył jakiś
piękny obrazek! Raini pociągnęła go w moją stronę.
- Laura, chcę ci kogoś przedstawić – powiedziała
czarnowłosa, a blondyn nadal dziwnie się na mnie gapił… Po 2 minutach go
uszczypnęła i zadziałało.
- Hey, jestem… emmm….
- Totalnym durniem…- powiedziała pod nosem - Ross! – podpowiedziała mu
- Aaa tak! Ross mam na imię – uśmiechnął się.
- A ja Laura – odwzajemniłam uśmiech.
Patrzyliśmy jak na siebie bez słów z 3 minuty… Nawet mi się
to spodobało… Otworzyły się drzwi.
- Laura Marano! Prosimy do sali! – ocknęłam się i szybko
ruszyłam do miejsca, gdzie stał facet. W ostatniej chwili się odwróciłam.
- Ross, Raini! Poczekacie na mnie??
- Pewnie – odezwała się dziewczyna i się uśmiechnęła.
Weszłam do pomieszczenia, ale jeszcze usłyszałam słowa
Rossa.
- Zapamiętała moje imię!!
Brzmiało to jak słowa małego dziecka, które ucieszyło się z
cukierka…
C. D. N.
_______________________________________________________________________________
Jest pierwszy rozdział! W następnym zakończenie tego wpisu
Laury, który pojawi się w czwartek. Chciałabym tak przy okazji podziękować za
komentarze pod prologiem. Dziękuję. Sprawiło mi to dużo radości ;)
Extra rozdział!!!
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, tak niespotykanie...nie umiem tego wyrazić.
Czekam na nexta + wpadni
http://rauraa-love-story.blogspot.com/
i jeszcze jeden :)
http://raura-another-story.blogspot.com/
Booskie *-* Przy czytaniu tego bloga nawet kanapka lepiej smakuje !
OdpowiedzUsuńŚwietny! *.*
OdpowiedzUsuńDopiero zaczęłam czytać twój blog, a już go kocham! <3
Wiesz co mnie rozśmieszyło? Nie wiem czemu....( O 11.00 przy ulicy Konika Polnego, nr budynku 5. ) Konik Polny xD Jak na to wpadłaś? ;*
Czekam na Next! ^^
"Konika polnego" o takiej ulicy nie słyszałam, zwłaszcze w L.A xD
OdpowiedzUsuńCudowny blog. Od razu jak przeczytałam pierwsze zdanie w prologu dodałam do zakładek "ULUBIONE".
Czekam na next ;)
EXTARA! CZEKAM NA NEXT!
OdpowiedzUsuńSuper kiedy next? <3
OdpowiedzUsuńŚwietny kiedy next? ;)
OdpowiedzUsuń