Ross był coraz bliżej i bliżej. Gdy jego usta znajdowały się zaledwie parę centymetrów od moich, gwałtownie odwrócił głowę i wbił swoje oczy w podłogę. Chłopak nie odezwał się ani słowem. Widać było, że ta sytuacja była trochę dla niego niezręczna. Cały czas panowała między nami cisza. Uważnie się na niego patrzyłam, próbując odgadnąć jego myśli. W końcu postanowiłam coś powiedzieć: - Jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele się nie całują. A może się mylę? Blondyn początkowo nic nie powiedział, ale w końcu usłyszałam jego głos. - Ja… Tak bardzo cię przepraszam… Nie odrywał wzroku od swoich trampek. - Nie musisz mnie przepraszać. Nic się nie stało. - Ale mogło… się coś wydarzyć… Mówił naprawdę cicho. W końcu wstał i podszedł do okna. Wszystkie myśli plątały mi się w głowie… Co zrobić, gdy twój przyjaciel jest w tobie zakochany bez wzajemności, a mimo wszystko nie chcesz go stracić? Właśnie… Po chwili podeszłam i stanęłam przed nim. Patrzyliśmy