Przejdź do głównej zawartości

Chapter 16

28 kwietnia 2014 r.
Drogi pamiętniczku,
Myślę, że ludzie i świat zwariował… Dlaczego tak myślę? Bo Agnes oszalała! To może po kolei… Jutro dziewczyna wychodzi ze szpitala, bo tak jej stan się poprawił, ale Ross ma myśleć, że jutro umrze. Fajnie, nie? Mam z nią i lekarzami odegrać durną scenkę przed Rossem, że ona umiera! Dlaczego? „Bo tak będzie najlepiej dla nas wszystkich. Dla Rossa… Byłam dla niego problemem już od początku. On może być szczęśliwy tylko z tobą”. Tak mi powiedziała! Totalna bzdura, chodź wciąż coś do niego czuję! Tak, dobrze widzisz!... Jeśli on się dowie, że jego ukochana nie żyje to on się załamie! Będzie wrakiem człowieka! Jak się dowie, że go okłamałyśmy, to kto wie co zrobi! Istne piekło na Ziemi! Najgorsze jest to, że nie mam wyboru! Muszę to zrobić. Muszę jej pomóc „naprawić nasze życia i uczucie”. Chyba zaraz oszaleję… Tak, ja też! Wraz z Agnes!
To może przejdźmy do ciągu dalszego wspomnień…

Minął już miesiąc od tych wszystkich wydarzeń. Ross już skończył kręcenie filmu i wrócił do LA. Parę dni po jego powrocie, wszyscy musieli wylecieć do Miami. W ogóle z nim nie rozmawiałam…
Może on ma rację? Za bardzo się różnimy… Ja kocham klasycznego Rocka, a on Pop rockowe brzmienie. Ja lubię siatkówkę, a on sporty wodne i jazdę na rowerze. Nie lubię wody i nie umiem jeździć na rowerze. Ja marzę o karierze aktorki, a on chce być muzykiem. Ja jestem spokojna i zawsze ogarnięta, chodź zdarza mi się nie myśleć, gdy mówię, a on jest troszeczkę świrnięty, lubi przygody i gdy dużo się dzieje. Jesteśmy totalnie różni i nie mamy zbyt dużo tematów do rozmowy. Ale jakoś idzie…
Ahh!! Minęło tyle czasu i w ogóle nie gadaliśmy! Zapomniałam dodać, że dziś zaczynamy kręcić drugi sezon Austina & Ally. Lepiej być nie może…
Moje przemyślenia przerwał śpiew Cher Lloyd. Raini dzwoni.
- Hey. Masz zamiar przyjść? Już wszyscy są. Oprócz ciebie.
- Co? O czym ty mówisz? A tak w ogóle oczywiście, że przyjdę.
- Ahh. Spójrz na zegarek.
Zrobiłam tak jak mi poradziła moja kumpela.
- Co?! 6.15?? Matko, już lecę na miejsce!
- Poczekamy. Mamy czas – powiedziała z rozbawieniem.
Rozłączyłam się i wybiegłam z pokoju. A tylko na chwilę se usiadłam, by pomyśleć. Taa… Dobrze, że byłam gotowa!

Gdy dotarłam na miejsce, pierwszą osobą, którą spotkałam był Ross. No świetnie!
- Cześć Lau. Możemy pogadać?
- Nie mamy o czym.
Próbowałam go ominąć, ale chłopak złapał mnie za ramię.
- Laura. Błagam cię. Pogadajmy.
- A co? Wciąż ci mało moich łez?
Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do swojej garderoby z trudem zatrzymując łzy cisnące się do oczu.
Po wejściu do pomieszczenia, usiadłam pod drzwiami i pozwoliłam łzom płynąć…
Dlaczego tak bardzo mi na nim zależy?!
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko wytarłam łzy, wstałam i otworzyłam. Ross…
- Czego? Garderoby pomyliłeś?
- Ja… Pogadajmy.
Zmęczona wpuściłam go do środka.
- Źle mnie wtedy zrozumiałaś.
- Coś jeszcze?
- Boję się, że jeśli będziemy razem, to coś pójdzie nie tak i stracę cię.
- Ale mnie wzruszyłeś.
- Tak bardzo przepraszam.
- Skończyłeś?
- Tak…
Blondyn już zacząć iść w stronę wyjścia, ale złapałam go za rękę.
Stop!! Laura!! Co ty wyprawiasz?!
Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach. W końcu usłyszałam swój głos:
- Przytul mnie.
- To ty się już nie gniewasz?
- Po prostu mnie przytul.
Chłopak wykonał moją prośbę. Nareszcie czuję się lepiej!
Gdy się od siebie oderwaliśmy, blondyn zapytał:
- Między nami jest ok? Jak dawniej?
- A czy cokolwiek się kiedykolwiek zmieniło? – zapytałam ze śmiechem.
- I za to cię lubię.
- A teraz pozwól, że się przygotuję do kręcenia.
- Ok. To ja spadam.
Ross wyszedł, a ja postanowiłam przebrać się w strój swojej bohaterki.

Po dziesięciu minutach pojawiłam się na planie. Reżyser najbardziej ucieszył się mym widokiem. Taa…
- Laura! Nareszcie jesteś! Coś się stało, że dopiero teraz się tu pojawiłaś?
- Przepraszam za spóźnienie. Ostatnio po prostu jestem trochę nie ogarnięta.
Spojrzałam na Rossa, który uśmiechnął się na mój gest.
- No trudno. Dzieci! Zaczynamy! Na miejsca! Światła! I… Akcja!
Reżyser poszedł na swoje krzesełko i padł pierwszy klaps…

Mamy już prawie cały odcinek. Do jutrzejszego południa powinnyśmy skończyć…
Jest 17.45 i teraz wszyscy są w swoich pokojach hotelowych. Postanowiłam przejść się do Raini.
Nie mówiłam jak wyglądają nasze pokoje, więc tak szybko opiszę. Każdy pokój ma sypialnie z salonem w jednym, łazienką i małą kuchnią. Trochę różnią się od siebie, bo gdyby były identyczne to byłaby to lekka przesada…
Zapukałam do drzwi pokoju czarnowłosej i weszłam.
 - Cześć Raini. Masz jakieś plany na wieczór? – usiadłam obok niej na kanapie.
- O 18 przychodzi Calum i będziemy piec ciasteczka z orzechami. Może się przyłączysz?
- A wiesz… z chęcią!
- To chodź. Pomożesz mi przygotować składniki.
- Pewnie, że pomogę.
Poszłam z dziewczyną do niewielkiej kuchni i zaczęłyśmy wyjmować rzeczy potrzebne do zrobienia ciastek. Jak skończyłyśmy do pomieszczenia wpadł Calum.
- A co tu się wyprawia?
- Szykujemy – powiedziała moja kumpela.
- No to do roboty.
Podczas pracy rudy nasypał mi mąki na rękę. Niby przypadkiem…
- Ej! Moja ręka nie jest miską!
- Serio? Nie wiedziałem.
Wzięłam szczyptę białej trucizny (tak mąka jest nazywana – od aut.) i nasypałam ją mu na rękę.
- To tak chcesz się bawić? – powiedział.
Wziął garść proszku i sypnął nim mi prosto w twarz.
- No chyba cię coś boli! – wydarłam się na niego.
Zrobiłam to samo co on.
- Możecie przestać?! – słowa Raini.
Oboje w tym samym czasie rzuciliśmy w nią mąką. Jej mina jest bezcenna! Wszyscy wybuchliśmy śmiechem i do pomieszczenia wpadł Ross.
- No jak tak można?! – słowa zawiedzionego blondyna - Taka zabawa beze mnie?!
Szybko zanurzył swe dłonie w proszku i rzucił w Raini i Caluma. Resztę opakowania wziął w ręce i wysypał mi na głowę.
- Uduszę cię z zimną krwią!! – wydarłam się na niego.
On spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach i dostał napadu śmiechu. Taa…
Chwilę po tym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
Chcesz oszaleć? Twoi przyjaciele wystarczą!


C. D. N.


________________________________________________________________________________
Oto i jest nowy rozdział :D Jest wesoło, bom ja jestem wesoła :D Brat chłopaka, którego bardzo lubię napisał mi, ze on naprawdę bardzo chce mnie po prostu zobaczyć ponownie :3 Na dodatek chce założyć sobie tt tylko po to by se pogadać ze mną :3 Jest pięknie :3 No i dziękuję za ponad 8000 wyświetleń :3 Tak se myślałam, czy nie napisać opowiadania, gdy będzie 10 tys. :D Nowy rozdział jak zwykle pod koniec tygodnia i mam nadzieję, że będzie 5 komentarzy :D

Komentarze

  1. Świetny rozdział
    Czekam na Raurę

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny <3 Najlepszy jak do tej pory :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra! Nie mogę się doczekać nexta!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo!!! Zapraszam do mnie:
    raura-hate.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. No na reszcie! Ile można było czekać? Ale ważne, że jezd rossdział (dla wtajemniczonych xD) Pozdrawiam i zapraszam do mnie:
    http://i-want-u-bad-r5.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. JEST W KOŃCU! Rozdział bomba! A czy ppo tym jak Lau i Agnes zrobią ten żart, że ona nie żyje to Ross się o tym dowie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym tego żartem nie nazwała, ale ok xD Tak, dowie się ;) Będzie się działo! Hehe xD

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze