Blondyn był dosłownie czerwony ze złości. W sumie to mu się nie dziwię... Tylko, że nie pojmuję jednej rzeczy... Co mi strzeliło do tego pustego łba, że flirtowałam z tym niezwykłym ciachem?! Nie no... Znów to robię... Oj Laura. Zaczyna ci odwalać na maxa...
- Czy możesz mi łaskawie powiedzieć, co to miało być?!
Ross w końcu się oderwał. Taa... I co mam mu teraz powiedzieć??
- Mówiłam ci już, że ta koszulka pasuje ci do fryzury?
Powiedziałam to z uśmiechem na twarzy, po czym odgarnęłam mu kosmyk włosów z grzywki, który opadł mu na oko. Błagam kup to i się już nie gniewaj!!
- Wiesz co Laura? Chyba nie powinnyśmy być razem.
Nie dał mi nawet dojść do słowa, bo wstał i tak po prostu wyszedł z pizzeri. Taa. Lepiej być nie mogło... Calum i Raini patrzyli na mnie oszołomieni i najnormalniej w świecie miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Wkrótce po tym wszystkim podszedł do naszego stolika ten sam kelner z naszym zamówieniem. Hawajska. Ulubiony smak Rossa. Co ja narobiłam...
- Twoje ciasteczko. Widzę, że twój chłopak się zmył. Przynajmniej nie będzie nam przeszkadzać - usiadł na jego miejscu i mrugnął do mnie.
Po chwili zastanowienia odparłam:
- Zarywasz tak do każdej tutejszej klientki? Albo nie. Nie chcę wiedzieć, bo mnie to nie obchodzi... I wiesz co ci powiem? Spadaj, bo mam już wystarczająco dużo problemów na głowie.
- A się tak miło zapowiadało.
W końcu sobie poszedł, a ja odetchnęłam z ulgą. Tylko, że coś tak czuję, że straciłam ukochanego. Oh no...
- No to co? Jemy! - odezwał się rudy.
- Calum! Jak ty możesz w takiej sytuacji myśleć o jedzeniu?! - zganiła go Raini.
- Nie. On ma rację. Z głodu totalnie zgłupiałam.
Po tych słowach wzięłam sobie mały kawałek pizzy.
Dziś jest te przyjęcie w studiu. Już się boję spotkania z Rossem... No tak. Od wczoraj nie gadaliśmy ze sobą... Doskonale go rozumiem. Co ja mądra narobiłam... Takie rozmyślenia przerwało przybycie mojej kumpeli Raini do mojego pokoju.
- Oj Laura! Nie użalaj się już nad sobą, tylko szykuj do przyjęcia!
Usiadła obok mnie na łóżku, a ja bez słowa ją przytuliłam. Po chwili jej ramie było mokre od moich słonych łez. W końcu udało mi się ze szlochem wyszeptać jej do ucha:
- Jak mogłam go tak zranić? I to na jego oczach. Już nigdy nie będzie jak dawniej przez moją głupotę.
Po tych słowach napłynął nowy potok łez do moich oczu. Po jakiś 10 minutach trochę się uspokoiłam i się odkleiłyśmy od siebie.
- Chłopcy przychodzą i odchodzą, a ja twoja wierna kumpela, zawsze będę stać za tobą murem. Już nie rycz, tylko się szykuj i dziś się jeszcze wszystko okaże. Może już zapomniał?
- Masz rację. Nie powinnam się użalać nad sobą, tylko jeszcze trochę powalczyć o nasz związek. Dzisiaj. No i dzięki. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
Powtórnie ją przytuliłam. To się nazywana prawdziwa przyjaciółka!
W końcu się od siebie oderwałyśmy i wzięłam się za przygotowania. Pół godzinki i wyglądałam jak księżniczka z odrobinką pomocy Raini. Mam makijaż na myśli. Nikt się na tym nie zna jak ona!
Teraz jestem w studiu i impreza trwa w najlepsze. Nastrojowa muza leci w tle, mnóstwo ludzi, bez których serial by nie istniał i ogromny stół z pysznymi przekąskami i napojami. Wszystko świetnie, super, tylko brakuje jednej osoby. Rossa... Błądziłam pomiędzy ludźmi, próbując go odnaleźć. Po jakiś 10 minutach takiego durnego chodzenia, znalazłam swojego chłopaka. Gadał z Calumem, który podpierał ścianę. Odetchnęłam głęboko, na swojej twarzy wymalowałam udawany uśmiech i podeszłam do blondyna. Tak naprawdę mam ochotę poryczeć gdzieś w kącie, ale nie! Muszę być silna i zawalczyć o tą miłość!
- Hey Ross. Możemy pogadać? - zapytałam.
Chłopak odwrócił się w moją stronę i co? Miał obojętny wyraz twarzy na mój widok... No po prostu najlepszy start jaki se wymarzyłam... Czujesz ten sarkazm? W tymże samym momencie Calum się ulotnił, by nam nie przeszkadzać.
- Chcesz ze mną pogadać? Wiesz, że to będzie trudne, bo nie mamy o czym?
Na jego słowa poczułam, że coś we mnie umiera. Moje serce spadło w przepaść i się roztrzaskało na miliony kawałeczków. Jakby było ze szkła... A nade mną pojawiły się chmury, z których zaczął lać siarczysty deszcz. Poczułam się, jakby piorun mnie poraził swym naturalnym prądem...
- Ja... Ross... Tak bardzo przepraszam.
Nagle zaczęłam się jąkać. Cały czas patrzyłam w jego piękne czekoladowe oczy pełne smutku i... złości?... Boli... I to bardzo... Przez niego jestem słaba i niewinna jak sarenka... Przynajmniej się tak czuję...
- Słuchaj. Wbiłaś mi nóż prosto w serce. Jedno przepraszam nie wystarczy, by rana się zagoiła. Ja nawet nie mam siły na ciebie patrzeć.
Myślałam, że zaraz zemdleję. Jego słowa przeszyły mnie wskroś. Mogłam tylko przez chwilę się na niego gapić z otwartymi ustami...
- Ross... Co mam zrobić, byś poczuł się lepiej?
- Już nic nie możesz zrobić.
W tym właśnie momencie wyrosła obok nas Kiersey. Ta dziewczyna gra w serialu Kirę i nawet całkiem ją lubię...
- Ohh. Tu jesteś Ross! Wszędzie cię szukałam!
- Co? Dlaczego? Coś się stało? - zainteresował się.
- Reżyser chce z tobą pogadać.
- A no dobra. Już do niego idę. A tak w ogóle bardzo ładnie dziś wyglądasz.
Dziewczyna się zarumieniła, a mnie coś ukuło w serce... Ross!! Co ty robisz?!
- Ojej. Dzięki. Ty też wyglądasz dziś nad wyraz przystojnie.
Blondyn się także oblał rumieńcem i zaczął się szczerzyć od ucha do ucha. Mam ochotę się rozpłakać. Tu i teraz...
- Dzięki. Dobra, to ja idę.
Posłał mi spojrzenie pełne grozy i po prostu zniknął mi z oczu. Zostałyśmy same.
- No to jak tam ci się żyje Laura? - zapytała po chwili.
Lekko się uśmiechnęłam i odpowiedziałam jej:
- Może być. Wiesz... Ja wracam do hotelu. Coś głowa mnie boli. Jak znajdziesz Raini, to jej o tym powiedz, ok?
- No pewnie. Ohh, widzę, że dziś robię za posłańca. Trudno raz się żyję. No to zdrowia i do zobaczenia wkrótce.
- Dzięki. To cześć.
No i ruszyłam w kierunku wyjścia ze studia. Obiecałam sobie, że nie będe płakać, po za swoimi czterema ścianami, ale mimo wolnie się poryczałam jak tylko przekroczyłam próg budynku.
Wszystko popsułam...
Tak było w związku z przyjęciem. Tak wiem, bywało lepiej, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Trzeba po prostu uparcie iść do przodu i jakoś wszystko się ułoży. Tak już w życiu jest, że nagle wszystko się na raz sypie. Ale trzeba umieć zobaczyć promyk nadziei i w jego kierunku iść. Nic nie trwa wiecznie. Kiedyś teraźniejsze problemy staną się tylko złym wspomnieniem. Czymś co cię umocni...
PS. Even when it hurts, it's still good. (Nawet gdy to rani, to wciąż jest dobre)
Zapewne teraz zadajesz sobie pytanie "dlaczego?". No cóż... Nic prostszego. Jeśli cierpisz z jakiegoś powodu, to znaczy, że to coś prawdziwego, ważnego dla ciebie. Łzy są dowodem, że ci na czymś szalenie zależy. Nie bój się tego okazywać. Po prostu podążaj za sercem i nie bój się upadać. To cię umacnia... Ross mi uciekł i co teraz? Muszę walczyć dalej...
_______________________________________________________________________________
Widzę, że moje mądrości się włączyły O.o Tylko się nie przestraszcie xD Zdziwieni, że next jest? Postanowiłam odwiesić bloga, więc macie :) Nie bede się użalać nad sobą przez te wszystkie problemy. To sensu nie ma... Chciałam podziękować za wsparcie. Naprawdę dużo to dla mnie znaczy. Dziękuję :) A co do nexta... Nie mam zielonego pojęcia kiedy się pojawi... Zależy, czy znów coś mi się nie zwali na głowę. Przez ten tydzień było tylko coraz gorzej. A teraz nawet słońce świeci :D No ten tego... Może od teraz uda wam się dawać po 10 komentarzy pod każdym rozdziałem? Spróbujcie co? Ciocia Agnes będzie wdzięczna xD :D Pozdrawiam :)
Cudowny rozdział! Cieszę się, że wróciłaś! Ciekawe, czy Raura się pogodzi? Oby tak! Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńOjej! Dałaś jednak rossdział! Ja tam wiedziałam, że dasz, ale wiesz będę udawać zaskoczoną xD Dziś krótko bo na telefonie. Kończę i czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :*
OdpowiedzUsuńFajnie, że wróciłaś :D
Biedny Ross :(
Lau wpadłaś do bagna i narobiłaś sb kłopotów, więc teraz naprawiaj.
Czekam na next <3
Laura masz mi natychmiast wszystko naprawić! Biedny Ross ; (
OdpowiedzUsuńFajnie ze wrocilas!
Przepraszam ze ci nie skomentowalam tamtego posta ale byłam na wakacjach i na tym drugim tel. Nie mam zapisanych linków do blogów.
To ja już Pozdrawiam i kończę: *
Ja chcę Raura kiss! Pogódź te dwa ułomy, bo ci głowę o beton rozbiję! It's no funny! So danger! Arrr! Bój się i daj mi pogodzoną Raurę! :)
OdpowiedzUsuń