Przejdź do głównej zawartości

Chapter 28

30 sierpnia 2014 r.
Drogi pamiętniczku,
Piszę nie za często i myślę, że musisz się zacząć do tego przyzwyczajać. Ale za to jaką mam ciekawą nowinę… No więc Ross rzeczywiście poleciał do Warszawy i z 2 dni temu się do mnie odezwał. Jak sobie chodził po ulicy, to wpadł na pewną czarnowłosą dziewczynę. Ma na imię Amelia i jest uderzająco podobna do Agnes. On tak mi powiedział. No więc co ja zrobiłam? Szybko zadzwoniłam do kumpeli i co mi ciekawego powiedziała? Że przefarbowała włosy, zmieniła imię i stara się żyć dalej. Ale teraz znów wszystko się komplikuje, bo niby przypadkiem wpadła na Rossa na ulicy. Co myślę o tej całej sytuacji? Że odnajdą siebie nawet w kosmosie… Hmm… Może poczekam na dalszy rozwój wydarzeń i także trochę później polecę do Warszawy… Boję się, że chłopak się dowie o prawdziwym „ja” tej Amelii i jednak da jej szansę. A mi pozostanie kupić stado kotów… Jestem pewna, że w końcu ją zdemaskuje… Hmm… Się porobiło…
Dobra tam… To teraz czas na wspomnienia!

Minęły dwa tygodnie od przyjęcia. No i tak w ogóle wróciliśmy do LA. A jak jest ze mną i Rossem? Lipa! Tyle powiem… Nie wiem, czy chce się jeszcze ze mną w ogóle przyjaźnić… Pięknie sobie nagrabiłam… Chyba nie powinnam iść na imprezkę u Lynch’ów z okazji wydania EP’ki. Muszę z kimś pogadać…
Wyszłam ze swojego pokoju i zeszłam na dół. Rodzice oczywiście zajęci swoimi sprawami… Była tam Vanessa. Nawijała z kimś przez telefon i tylko pokazała gestem ręki, bym jej nie przeszkadzała. Dlatego poszłam do kuchni, wzięłam małe opakowanie orzeszków ziemnych i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się do pobliskiego parku. Usiadłam na ławeczce w cieniu drzewa i zaczęłam pożerać przekąskę. Gdy opakowanie było już puste, wstałam i wywaliłam je do kosza. Wtedy zauważyłam blond czuprynę w oddali. Jakiś blondyn siedział na ławeczce i gadał z rudym kumplem. Przecież to Ross i Calum! Podeszłam trochę bliżej, ukryłam się za drzewem i całkiem dobrze słyszałam ich rozmowę.
- Jest mi okropnie przykro, że Laura tak mnie potraktowała. Przecież jej ufałem! Byliśmy przyjaciółmi. A teraz wszystko szlak trafił… - żalił się blondyn.
- Doskonale cię rozumiem. Byłem kiedyś w podobnej sytuacji. Myślę, że powinieneś jak najszybciej z nią zerwać. Na pewno poczułbyś się lepiej – doradzał mu rudy.
- Tak wiem. Masz rację. Ale na razie nie mam odwagi i siły. Nawet patrzeć na nią nie mogę. A minęły 2 tygodnie.
- Kiedyś ból przeminie.
- Ale rana pozostanie.
Na chwilę umilkli. Calum się nad czymś zastanawiał, patrząc na przyjaciela.
- Wiesz co? Czasami się zastanawiam czy jesteś facetem, czy dziewczyną.
- Oj weź. Nie teraz. Nie chcę słuchać tych twoich mądrości na ten temat.
Rudy zaczął się śmiać, ale po chwili przestał i wstał.
- To może pójdziemy do mnie pograć na konsoli?
- Jeszcze się pytasz? Oczywiście, że tak! – blondyn też wstał.
Oboje sobie poszli, a ja jeszcze stałam za drzewem i trawiłam ich słowa. Po chwili się ogarnęłam. Muszę z kimś pogadać. Rydel czy Raini? Hmm… Niech będzie Raini. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do kumpeli.
- Cześć Raini. Mogę do ciebie wpaść?
- No pewnie. Mój dom jest dla ciebie otwarty dniami i nocami.
- Hah. Dzięki. To ja za kwadrans będę.
- Ok. Czekam.
Rozłączyłam się. Jak dobrze jest mieć kogoś takiego jak ta dziewczyna! Pośpiesznym krokiem udałam się w kierunku wyjścia z parku i popędziłam do domu kumpeli. Po kwadransie stałam przed jej drzwiami, w które zapukałam. Już wkrótce po tym siedziałam w jej w pokoju i zaczęłyśmy rozmowę.
- No to słucham. Co cię do mnie sprowadza? – zaczęła.
- Dziś jest ta impreza u Lynch’ów i nie wiem, czy powinnam iść.
- No pewnie, że tak. Czemu miałabyś nie iść?
- Ross. Zapomniałaś już? - spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- Oh. No tak… - zamyśliła się na chwilę  - Ale myślę, że i tak powinnaś iść. Dla reszty R5 na przykład?
- Wiesz? Masz rację! W końcu to są moi przyjaciele. A co do Rossa… - zaczęłam.
- Coś się stało? – zainteresowała się.
- On chyba już nie chce się nawet ze mną przyjaźnić – powiedziałam, patrząc w podłogę.
- Co? Skąd takie myśli?
- Byłam dziś w parku, a wtedy byli tam też Ross i Calum. Słyszałam fragment ich rozmowy.
- Co? Znów podsłuchiwałaś?! – trochę się oburzyła. Spojrzałam na nią z mordem w oczach.
- Oj przestań. Czy to w ogóle ważne? Wątpię. A o której się w ogóle zaczyna ta impreza? – spojrzałam na zegarek.
- O 17. A może pójdziemy tam razem? Będziesz się czuć pewniej.
- Mamy jeszcze godzinę. No spoko. Dzięki.
Przytuliłyśmy się i jeszcze trochę pogadałyśmy. Wkrótce byłyśmy już w drodze do domy Lynch’ów. Gdy byłyśmy już na miejscu, zapukałam i otworzył nam Ross. Piękny początek…
- Dobry. Wejdźcie – powiedział z nietęgą miną na mój widok.
Posłusznie weszłyśmy do środka. Szczerze mówiąc, to miejsce ani trochę się nie zmieniło od mojej pierwszej wizyty. Jak wcześniej scena w salonie przykuła moją uwagę. No trzeba mieć fantazję… Po chwili Rydel znalazła się obok mnie i Raini i zaczęłyśmy pogaduszki.
- Cześć dziewczyny! Jak ja was dawno nie widziałam! – przywitała się Ryd, po czym przytuliła nas.
- No to teraz nas widzisz – odpowiedziała czarnowłosa ze śmiechem – A tak w ogóle Calum już tu jest?
- Tak. Wydurnia się z Ratliff’em i Rocky’m – wskazała palcem na chłopaków stojących przy oknie.
- Co oni tak w ogóle robią? – zapytałam, jednocześnie wytężając wzrok.
- Widziałam jak kwadrans temu jedli żelki – powiedziała blondynka.
W tym właśnie momencie rudy wszedł na scenę i chwycił za gitarę. Każdy doskonale wie co zamierza zrobić…
- Oh no… Calum zostaw tą gitarę!! – Raini pobiegła jak błyskawica do chłopaka i wyrwała mu instrument z rąk, nim było za późno.
- Ale tam jest ukryta bomba! – wrzasnął na nią.
- Tam nic nie ma jełopie! Za dużo cukru! Znowu! Musisz mi zawsze robić siarę?!
- Ale ja nie jadłem siarki – powiedział robiąc minę zbitego szczeniaczka.
- Dosyć tego! Idziemy! – pociągnęła go w kierunku wyjścia z domu.
Ja i Rydel stałyśmy jak wryte, nie wierząc własnym oczom. Po minucie się otrząsnęłyśmy.
- Całe życie z wariatami – powiedziała blondynka.
Ja zrobiłam tylko face palma i spojrzałam mimowolnie na Ell’a i Rocky’ego. Oni wciąż robią co robili. Pociągnęłam kumpelę za rękę i podeszłyśmy do nich.
- Emm… Mogę wiedzieć co robicie? – zapytałam.
- Ellington liczy mi włosy pod pachą – oznajmił z dumą Rocky.
- Fuj! Nudzi wam się? – zapytała z obrzydzeniem blondynka.
- No może tak trochę – odpowiedział jej Ell.
W tej chwili podeszli do nas Ross i Riker. Ten pierwszy starał się omijać mnie wzrokiem. Miło…
- Już na nas pora. Zaraz możemy zaczynać koncert – powiedział Rik.
Po tych słowach wszyscy znaleźli się na scenie. Zostały wykonane piosenki: Loud, Say You’ll Stay, What Do I Have To Do?, I Want U Bad, Crazy 4 U, Here Comes Forever, Fallin’ For You. Muszę przyznać, że było to niezłe show. Mi się najbardziej spodobała ta przedostatnia piosenka. Jest ona taka… odprężająca… Po tym koncercie zespół zszedł ze sceny i Ross ruszył w moją stronę. Już się boję…
- Ja… Chciałbym cię przeprosić – powiedział patrząc na swoje trampki.
- Co? To ja powinnam cię przeprosić, więc… przepraszam.
- Już jest ok… Ja… Przepraszam cię za to, że tak się zachowywałem przez ostatni czas. Było mi trochę przykro, ale mam nadzieję, że jeszcze chcesz się ze mną przyjaźnić. W końcu razem pracujemy, więc wiesz...
Podniosłam jego głowę za podbródek, w celu jego spojrzenia mi w oczy. Po czym zapytałam:
- Miedzy nami okay?
- Tak – powiedział z lekkim uśmieszkiem.
Po tych słowach przytuliłam go. Odzyskałam kumpla! YEAH!

C. D. N.


____________________________________________________________________________
Macie rozdzialik :P Wydaje mi się, że mój blog jest nudny... Dobra tam... Dlaczego dopiero teraz dodaję next? Bo niedawno do Wawy wróciłam xD Było trzeba wszystko ogarnąć w domku :P Next za jakiś czas i komentarze chcem! To tyle xD

Komentarze

  1. Super rozdział :*
    Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  2. YEAH! Rozdzialik! Przeprosiny! Głupoty! Show! YEAH!
    Rocky z Ellem najlepsi xDDD
    Czekam na next
    PS. Czy cię do reszty pogrzalo? Twój blog nudny?! Chyba z tobą coś nie tak. On jest cudny a nie nudny!

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny *__* czekam na next skarbie ♥

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze