30 sierpnia 2014 r.
Drogi
pamiętniczku,
Piszę nie za
często i myślę, że musisz się zacząć do tego przyzwyczajać. Ale za to jaką mam
ciekawą nowinę… No więc Ross rzeczywiście poleciał do Warszawy i z 2 dni temu
się do mnie odezwał. Jak sobie chodził po ulicy, to wpadł na pewną czarnowłosą
dziewczynę. Ma na imię Amelia i jest uderzająco podobna do Agnes. On tak mi
powiedział. No więc co ja zrobiłam? Szybko zadzwoniłam do kumpeli i co mi
ciekawego powiedziała? Że przefarbowała włosy, zmieniła imię i stara się żyć
dalej. Ale teraz znów wszystko się komplikuje, bo niby przypadkiem wpadła na
Rossa na ulicy. Co myślę o tej całej sytuacji? Że odnajdą siebie nawet w
kosmosie… Hmm… Może poczekam na dalszy rozwój wydarzeń i także trochę później
polecę do Warszawy… Boję się, że chłopak się dowie o prawdziwym „ja” tej Amelii
i jednak da jej szansę. A mi pozostanie kupić stado kotów… Jestem pewna, że w
końcu ją zdemaskuje… Hmm… Się porobiło…
Dobra tam…
To teraz czas na wspomnienia!
Minęły dwa
tygodnie od przyjęcia. No i tak w ogóle wróciliśmy do LA. A jak jest ze mną i
Rossem? Lipa! Tyle powiem… Nie wiem, czy chce się jeszcze ze mną w ogóle
przyjaźnić… Pięknie sobie nagrabiłam… Chyba nie powinnam iść na imprezkę u
Lynch’ów z okazji wydania EP’ki. Muszę z kimś pogadać…
Wyszłam ze
swojego pokoju i zeszłam na dół. Rodzice oczywiście zajęci swoimi sprawami…
Była tam Vanessa. Nawijała z kimś przez telefon i tylko pokazała gestem ręki,
bym jej nie przeszkadzała. Dlatego poszłam do kuchni, wzięłam małe opakowanie
orzeszków ziemnych i wyszłam z domu. Postanowiłam przejść się do pobliskiego
parku. Usiadłam na ławeczce w cieniu drzewa i zaczęłam pożerać przekąskę. Gdy
opakowanie było już puste, wstałam i wywaliłam je do kosza. Wtedy zauważyłam
blond czuprynę w oddali. Jakiś blondyn siedział na ławeczce i gadał z rudym
kumplem. Przecież to Ross i Calum! Podeszłam trochę bliżej, ukryłam się za
drzewem i całkiem dobrze słyszałam ich rozmowę.
- Jest mi
okropnie przykro, że Laura tak mnie potraktowała. Przecież jej ufałem! Byliśmy
przyjaciółmi. A teraz wszystko szlak trafił… - żalił się blondyn.
- Doskonale
cię rozumiem. Byłem kiedyś w podobnej sytuacji. Myślę, że powinieneś jak
najszybciej z nią zerwać. Na pewno poczułbyś się lepiej – doradzał mu rudy.
- Tak wiem.
Masz rację. Ale na razie nie mam odwagi i siły. Nawet patrzeć na nią nie mogę.
A minęły 2 tygodnie.
- Kiedyś ból
przeminie.
- Ale rana
pozostanie.
Na chwilę
umilkli. Calum się nad czymś zastanawiał, patrząc na przyjaciela.
- Wiesz co?
Czasami się zastanawiam czy jesteś facetem, czy dziewczyną.
- Oj weź.
Nie teraz. Nie chcę słuchać tych twoich mądrości na ten temat.
Rudy zaczął
się śmiać, ale po chwili przestał i wstał.
- To może
pójdziemy do mnie pograć na konsoli?
- Jeszcze
się pytasz? Oczywiście, że tak! – blondyn też wstał.
Oboje sobie
poszli, a ja jeszcze stałam za drzewem i trawiłam ich słowa. Po chwili się
ogarnęłam. Muszę z kimś pogadać. Rydel czy Raini? Hmm… Niech będzie Raini.
Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do kumpeli.
- Cześć
Raini. Mogę do ciebie wpaść?
- No pewnie.
Mój dom jest dla ciebie otwarty dniami i nocami.
- Hah.
Dzięki. To ja za kwadrans będę.
- Ok.
Czekam.
Rozłączyłam
się. Jak dobrze jest mieć kogoś takiego jak ta dziewczyna! Pośpiesznym krokiem
udałam się w kierunku wyjścia z parku i popędziłam do domu kumpeli. Po
kwadransie stałam przed jej drzwiami, w które zapukałam. Już wkrótce po tym
siedziałam w jej w pokoju i zaczęłyśmy rozmowę.
- No to
słucham. Co cię do mnie sprowadza? – zaczęła.
- Dziś jest
ta impreza u Lynch’ów i nie wiem, czy powinnam iść.
- No pewnie,
że tak. Czemu miałabyś nie iść?
- Ross.
Zapomniałaś już? - spojrzałam na nią z niedowierzaniem.
- Oh. No
tak… - zamyśliła się na chwilę - Ale
myślę, że i tak powinnaś iść. Dla reszty R5 na przykład?
- Wiesz?
Masz rację! W końcu to są moi przyjaciele. A co do Rossa… - zaczęłam.
- Coś się
stało? – zainteresowała się.
- On chyba
już nie chce się nawet ze mną przyjaźnić – powiedziałam, patrząc w podłogę.
- Co? Skąd
takie myśli?
- Byłam dziś
w parku, a wtedy byli tam też Ross i Calum. Słyszałam fragment ich rozmowy.
- Co? Znów
podsłuchiwałaś?! – trochę się oburzyła. Spojrzałam na nią z mordem w oczach.
- Oj
przestań. Czy to w ogóle ważne? Wątpię. A o której się w ogóle zaczyna ta
impreza? – spojrzałam na zegarek.
- O 17. A
może pójdziemy tam razem? Będziesz się czuć pewniej.
- Mamy
jeszcze godzinę. No spoko. Dzięki.
Przytuliłyśmy
się i jeszcze trochę pogadałyśmy. Wkrótce byłyśmy już w drodze do domy
Lynch’ów. Gdy byłyśmy już na miejscu, zapukałam i otworzył nam Ross. Piękny
początek…
- Dobry.
Wejdźcie – powiedział z nietęgą miną na mój widok.
Posłusznie
weszłyśmy do środka. Szczerze mówiąc, to miejsce ani trochę się nie zmieniło od
mojej pierwszej wizyty. Jak wcześniej scena w salonie przykuła moją uwagę. No
trzeba mieć fantazję… Po chwili
Rydel znalazła się obok mnie i Raini i zaczęłyśmy pogaduszki.
- Cześć
dziewczyny! Jak ja was dawno nie widziałam! – przywitała się Ryd, po czym
przytuliła nas.
- No to
teraz nas widzisz – odpowiedziała czarnowłosa ze śmiechem – A tak w ogóle Calum
już tu jest?
- Tak.
Wydurnia się z Ratliff’em i Rocky’m – wskazała palcem na chłopaków stojących
przy oknie.
- Co oni tak
w ogóle robią? – zapytałam, jednocześnie wytężając wzrok.
- Widziałam
jak kwadrans temu jedli żelki – powiedziała blondynka.
W tym
właśnie momencie rudy wszedł na scenę i chwycił za gitarę. Każdy doskonale wie
co zamierza zrobić…
- Oh no…
Calum zostaw tą gitarę!! – Raini pobiegła jak błyskawica do chłopaka i wyrwała
mu instrument z rąk, nim było za późno.
- Ale tam
jest ukryta bomba! – wrzasnął na nią.
- Tam nic
nie ma jełopie! Za dużo cukru! Znowu! Musisz mi zawsze robić siarę?!
- Ale ja nie
jadłem siarki – powiedział robiąc minę zbitego szczeniaczka.
- Dosyć
tego! Idziemy! – pociągnęła go w kierunku wyjścia z domu.
Ja i Rydel
stałyśmy jak wryte, nie wierząc własnym oczom. Po minucie się otrząsnęłyśmy.
- Całe życie
z wariatami – powiedziała blondynka.
Ja zrobiłam tylko
face palma i spojrzałam mimowolnie na Ell’a i Rocky’ego. Oni wciąż robią co
robili. Pociągnęłam kumpelę za rękę i podeszłyśmy do nich.
- Emm… Mogę
wiedzieć co robicie? – zapytałam.
- Ellington
liczy mi włosy pod pachą – oznajmił z dumą Rocky.
- Fuj! Nudzi
wam się? – zapytała z obrzydzeniem blondynka.
- No może
tak trochę – odpowiedział jej Ell.
W tej chwili
podeszli do nas Ross i Riker. Ten pierwszy
starał się omijać mnie wzrokiem. Miło…
- Już na nas
pora. Zaraz możemy zaczynać koncert – powiedział Rik.
Po tych
słowach wszyscy znaleźli się na scenie. Zostały wykonane piosenki: Loud, Say You’ll Stay, What Do I Have To Do?,
I Want U Bad, Crazy 4 U, Here Comes Forever, Fallin’ For You. Muszę
przyznać, że było to niezłe show. Mi się najbardziej spodobała ta przedostatnia
piosenka. Jest ona taka… odprężająca… Po tym koncercie zespół zszedł ze sceny i
Ross ruszył w moją stronę. Już się boję…
- Ja…
Chciałbym cię przeprosić – powiedział patrząc na swoje trampki.
- Co? To ja
powinnam cię przeprosić, więc… przepraszam.
- Już jest ok…
Ja… Przepraszam cię za to, że tak się zachowywałem przez ostatni czas. Było mi
trochę przykro, ale mam nadzieję, że jeszcze chcesz się ze mną przyjaźnić. W
końcu razem pracujemy, więc wiesz...
Podniosłam
jego głowę za podbródek, w celu jego spojrzenia mi w oczy. Po czym zapytałam:
- Miedzy
nami okay?
- Tak –
powiedział z lekkim uśmieszkiem.
Po tych
słowach przytuliłam go. Odzyskałam kumpla! YEAH!
C. D. N.
____________________________________________________________________________
Macie rozdzialik :P Wydaje mi się, że mój blog jest nudny... Dobra tam... Dlaczego dopiero teraz dodaję next? Bo niedawno do Wawy wróciłam xD Było trzeba wszystko ogarnąć w domku :P Next za jakiś czas i komentarze chcem! To tyle xD
Super rozdział :*
OdpowiedzUsuńCzekam na next <3
YEAH! Rozdzialik! Przeprosiny! Głupoty! Show! YEAH!
OdpowiedzUsuńRocky z Ellem najlepsi xDDD
Czekam na next
PS. Czy cię do reszty pogrzalo? Twój blog nudny?! Chyba z tobą coś nie tak. On jest cudny a nie nudny!
świetny *__* czekam na next skarbie ♥
OdpowiedzUsuń