Przejdź do głównej zawartości

Chapter 31

Na ekranie pojawiły się cyfry.
- Co?! Remis?! Jakim cudem?! – wrzasnęliśmy zgodnie jednym chórem. Każdy z nas był widocznie zawiedziony.
- Dobra trudno… To może teraz wszyscy pośpiewamy chórki? – zapytał Ross biorąc swoją gitarę do rąk.
- Taak! Pośpiewajmy piosenki R5! Jestem ich największym fanem! – wydarł się na całe gardło Calum. Po czym wdrapał się na łóżko i zaczął po nim skakać, a blondyn odłożył instrument z powrotem i musiał pójść w jego ślady. Jeszcze trochę, to połamią to łożę… Ja i Raini tylko się na nich gapiłyśmy i robiłyśmy duże oczy ze zdumienia.
- Ross? Serio chcesz później spać na podłodze? – zapytała zirytowana czarnowłosa. Tak nagle przestali i oboje zeszli na ziemię. Wyglądali jak niezadowolone dzieci, którym odebrano lizaki…
- To będziemy śpiewać czy nie? – zapytałam w końcu.
- No taak! – wykrzyczał Ross, po czym wziął swoją gitarę i zaczął grać Loud. Po tym dołączyliśmy się do niego. Tak naprawdę nie można tego nazwać śpiewem, ale co tam… Następną piosenką było Here Comes Forever. Nagle usłyszeliśmy natarczywe stukanie do drzwi. Ross odłożył swój instrument i otworzył pewnej starszej kobiecie w szlafroku.
- Ludzie, czy wyście powariowali?! Jest po 22 i tu się wydzieracie! Może inni chcieliby trochę odpocząć, co?! Co za gówniarze! - blondyn stał jak wryty i nic nie odpowiedział. Nieznajoma dalej gderając, poszła w swoją stronę. Chłopak zamknął drzwi i posłał nam pytające spojrzenie.
- Okeey. To może poróbmy coś innego – powiedział w końcu.
- Tak. Cichszego – powiedział ze śmiechem Calum.
- To może obejrzymy jakiś film? I zrobimy przekąski? – zaproponowałam. Wszystkim się spodobało. No… Prawie wszystkim.
- A może zamiast filmu obejrzymy koncert? W końcu to karaoke party, więc może obejrzyjmy coś związanego z muzyką? – słowa Rossa.
- Pomysł całkiem spoko. Tylko kogo koncert? – zapytała Raini. Blondyn wstał i podreptał do swojej walizki. Wyjął z niej opakowanie DVD i nam je pokazał z dumą.
- Serio? Masz Koncert Taylor Swift? Od kiedy jesteś takim jej wielkim fanem? – zapytałam trochę zirytowana.
- Od kąt Rydel włączyła mi jej piosenkę. Love Story – chłopak się rozmarzył. No tak… Romantyka to jego klimaty…
- No dobra. Włączaj to cudeńko – ponaglił go rudzielec. Uradowany blondyn podszedł do telewizora i włożył płytę do odtwarzacza DVD. Muszę przyznać, że te nasze pokoje są na serio wypasione… W chwili gdy Ross był zajęty tym sprzętem, uzgodniłam z czarnowłosą, jakich potrzebujemy przekąsek.
- To ja i Raini idziemy do hotelowego sklepiku kupić jakieś jedzenie. Za parę minut wracamy – oznajmiłam naszym kumplom, po czym poszłyśmy po wcześniej wspomnianego miejsca. Orzeszki ziemne, małe rogaliki, chipsy i 2 opakowania soku owocowego. Właśnie to kupiłyśmy.
- Jesteśmy! Ross przynieś jakieś 2 miseczki, talerzyk i 4 szklanki – poprosiłam blondyna po powrocie do pokoju. On mnie na szczęście posłuchał. Wsypałam jedzenie do naczyń i nalałam dla każdego soku. Po czym sobie wygodnie usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać koncert.

***

Obudziły mnie promyki słońca przedostające się do mojego hotelowego pokoju przez niezasłonięte okno. Nastał nowy dzień. Świat budzi się do życia. Wszystko będzie dobrze… Wzięłam swój telefon do ręki. Mamy 5 rano. Muszę przyszykować się do pracy, ale za żadne skarby świata nie chce mi się wstawać… Pomimo niechęci postanowiłam jednak wziąć się w garść. Kwadrans później byłam zwarta i gotowa. Dziwne uczucie zagościło we wnętrzu mnie… Czuję, że coś się dziś wydarzy… Hmm… Ciekawe… 10 minut później byłam już w studiu. Przywitałam się z reżyserem i wszystkimi współpracownikami i powędrowałam do swojej czerwonej garderoby. Otworzyłam drzwi i… zauważyłam na stole bukiet czerwonych róż. Lekko się uśmiechnęłam i podeszłam bliżej. Był do nich przyczepiony liścik o następującej treści:

„Nie ważne co się wydarzy. Zawsze będziesz dla mnie ważna. Jesteś jak członek mojej rodziny, a rodzinę kocham najbardziej na świecie. Jesteś dla mnie jak… Delly, czy Stormie. Pamiętaj o tym ,że zawsze możesz na mnie liczyć.
PS. Kwiatki dla pięknej pani Marano :D
~ Ross”

Jak przeleciałam cały tekst, to poczułam takie przyjemne ciepło na sercu. Jak dobrze jest mieć takiego przyjaciela jak ten blondyn… Uśmiechnęłam się pod nosem i postanowiłam szybko się przebrać w strój swojej bohaterki. Parę minut później byłam już na planie. Pogadałam sobie trochę z Raini i Calum’em i Ross się zjawił po chwili. Bezdźwięcznie powiedziałam mu „dziękuję”, a on się promiennie do mnie uśmiechnął. Po tym przyszedł reżyser i zaczęliśmy nagrywanie nowego odcinka.

***

Praca poszła nam sprawnie i skończyliśmy dziś nawet trochę wcześniej, co było fajną sprawą. Każdy potrzebuje trochę odpoczynku… Obecnie siedzę sobie w swoim pokoju hotelowym i… myślę. Tak dobrze widzisz! Patrzę na bukiet róż od Rossa i mimowolnie się do siebie uśmiecham. Jakie to było słodkie. On jest pierwszym chłopakiem, który dał mi kwiatki. Wcześniej był mój tato, ale to się nie liczy… Teraz widzę jak bardzo nasza przyjaźń jest dla niego ważna. Nawet nasz nie do końca udany związek nic nie popsuł zbytnio… Pamiętam nasze początki… Od naszego pierwszego spotkania nie za bardzo się lubiliśmy. Sama nie wiem jak to się stało, że teraz wszystko jest zupełnie inne niż wtedy… Chyba po prostu dorastamy… Pamiętam jak mi się Ross i Raini przyśnili, gdy przysnęłam w poczekalni przed casting’em. Dziś mi się z tego śmiać chce. Ta woda na spodniach. Hah… Cieszę się, że dostałam tą rolę. To totalnie zmieniło moje życie. Już nie jestem tą samą klasyczną, nieśmiałą dziewczyną. Ahh… Teraz moje życie jest idealne… Moje myśli przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę! – krzyknęłam, ale gość nie wszedł do pokoju, tylko jeszcze raz zapukał, więc musiałam wstać z łoża i otworzyć drzwi przybyszowi. To kogo zobaczyłam totalnie mnie zszokowało – Maia?! Co ty tu robisz??
- Cześć. Ostatnio widziałam cię wtedy w parku, więc postanowiłam cię teraz odwiedzić – powiedziała uśmiechnięta szatynka.
- Okeey. To miłe z twojej strony. Ale… Może wejdź – zaprosiłam dziewczynę do środka. Już po chwili sobie wygodnie siedziałyśmy na kanapie – Ross wie, że tu jesteś?
- Nie. Nie musi wiedzieć – Maia cały czas się uśmiechała. Biła od niej taka pozytywna energia…
- To jesteś tutaj specjalnie dla mnie? – zapytałam na maxa zaskoczona.
- Tak. Pomyślałam, że może… Się zaprzyjaźnimy? – zapytała bardzo poważnie. W sumie jej nawet nie lubiłam, bo wtedy byłam zazdrosna o Rossa, ale teraz? Chyba nie wydaje się taka zła…
- W sumie to czemu nie – odpowiedziałam. Dziewczyna się tak ucieszyła, że aż mnie uściskała. Zaczęłyśmy się śmiać. Tak z niczego. No nieźle się zapowiada…
- To może późnijmy na zakupy? Przy okazji trochę sobie poplotkujemy – zaproponowała. Ona cały czas się szczerzy. Kurcze no… Ona jest taką pozytywną osobą, że zaczynam myśleć, że nasza przyjaźń się może nawet udać. No jakoś tak trudno się nie skusić na jej propozycję. Trudno jej nie lubić. Nie rozumiem tego…
- Pewnie no to chodźmy! – brunetka aż zapiszczała z radości. Powtórnie mnie przytuliła i wyszłyśmy uradowane z hotelu. Po sklepach łaziłyśmy aż do późna. Najlepsze było to, że cały czas się śmiałyśmy. Naprawdę fajnie się z nią bawiłam w centrum handlowym. Dziewczyna jest taka rozgadana, ale to tylko jej służy. Ona jest taka… Sympatyczna. Nie potrzebnie byłam kiedyś zazdrosna… Ale skąd mogłam wiedzieć? Wtedy jej nawet nie znałam, a teraz… Jest naprawdę dobrze…

***

Zaskoczony jesteś? No to mi się udało. Heh… Z Maią się przyjaźnię po dzisiejszy dzień. Nie warto oceniać ludzi, których się nie zna. Naprawdę nie warto… A co do naszego karaoke... Ahh chłopcy są szaleni i wiemy to nie od dzisiaj! A te róże… wciąż mi się milo robi na samą myśl… Dobra… Wiesz o czym opowiem w następnym wpisie? O poznaniu AgnesYAY! Już nie mogę się doczekać! Okeey to teraz spadam. Buziaczki i do napisania!

PS. You can't fool your heart. (Nie możesz oszukać swojego serca)

Agnes miała na myśli, że przed swoim sercem nie da się ukryć swoich uczuć. Powinno się go słuchać, bo tylko i wyłącznie serce cię poprowadzi do tego, co naprawdę pragniesz i potrzebujesz. Ono wie najlepiej…


______________________________________________________________________________
Next :D Bardzo zaskoczeni końcem? xD Takie cuda tylko u mnie xD A co do poprzedniego rozdziału... Parzę i nie wierzę własnym oczom :O 173 kliknięcia dla posta :O Tak mnie zaskoczyliście, że ojej... Ale to było bardzo miłe, więc dzięki stokrotne :D No i 8 komentarzy tak jak chciałam <3 YEAH DZIĘKI <3 Jest pięknie :3 To może teraz taki warunek... 10 komentarzy = next postaram się dać jak najszybciej i być może będzie to przed niedzielą... No i wiecie co mnie troszkę smuci? Że jest tylko 13 obserwatorów :c Bo dla bloga statystyki są cudne, ale to już nie bardzo... Ale i tak wam wszystkim bardzo dziękuję :D Kocham wam misie <3 No i tak przy okazji powodzenia w pierwszych dniach szkoły ;)

Komentarze

  1. Świetny rozdział :)
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest zaciesz! Zaciesz zaciesz roku! Bo dałaś rossdział :D (lubię robić 'ss' tam gdzie powinno być 'z' w środku wyrazu) Rossy dał Lau kwiatki! How sweet! *.* To na serio słodkie i urocze. Bardzo mi się podoba, że zawsze na końcu jest jakiś tekst o miłości po ang i tłumacz na polski a do tego sprostowanie o co w tym chodzi i, że to słowa Agnes :) Mega! Bardzo mi się to podoba i cieszę się, że w każdym rozdziale to jest :* Życzę weny <3
    Ps. Nawet nie przypominaj o szkole, bo niedobrze mi się robi :(

    ~Tin

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawaj szybko next, a gest Ross'a był słodki!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. YAY! <333 Nie mogę się doczekać nexta!

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny ;) Czekam na next *__*

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW! Remis? Serio? Musiałaś nie? No dobra. Dziś nie będzie poematu, bo nie mam czasu :( To muszem kończyć :( Papa! Czekam na next!

    ~Wika~

    PS. Zapraszam! i-want-u-bad-r5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze