Przejdź do głównej zawartości

Chapter 21

Chłopak nagle zerwał się ze swojego miejsca. Podszedł do mnie szybkim i zdecydowanym krokiem i klęknął przede mną. Wziął me dłonie w swoje i zaczął swoją przemowę, patrząc mi prosto w oczy:
- Laura. Chodzi o to, że uważam, że jesteśmy na to za młodzi. W ogóle myślałem, że wiesz, że miłość fizyczna nie jest prawdziwym dowodem miłości. Nie to jest najważniejsze. Nie o to tu chodzi.
Po krótkiej chwili zastanowienia odparłam:
- Tak wiem. Ale… nie wiem, dlaczego palnęłam taką głupotę. Już niedługo będziemy mieć po 17 lat (Jak ja! Yeah! No i co z tego, że do marca jest jeszcze z ponad pół roku xD Szybko minie xD – od aut.) i w sumie… masz rację. No i nie wiedziałam, że jesteś takim mądralą. Normalnie kujon…
Szczerze? Jakoś strasznie rozciągałam swoją odpowiedź. To wina jego przenikliwego spojrzenia! Taa…
Ujrzałam szczery uśmiech na jego twarzy i po chwili rzekł:
- Miło, że zauważyłaś, że nie jestem głupi jak but. No i cieszę się, że mnie rozumiesz. Już wszystko jest ok?
- No pewnie.
Ta scenka zakończyła się tym, że się przytuliliśmy. A cała nasza grupka na to „Aww”. Dlatego to nie trwało zbyt długo…
Ross poszedł  na swoje poprzednie miejsce i dalej graliśmy, przy czym było mnóstwo śmiechu jak wcześniej. Po zakończeniu zabawy każdy poszedł do swojego namiotu. W moim, zresztą największym „dachu nad głową” były dziewczyny, czyli ja, Van, Delly i Raini. Są też 2 mniejsze dla chłopaków. W jednym Ross, Calum i Riker, a w drugim Rocky i Ell. Ciekawe… Byłam wykończona zabawą, więc szybko zasnęłam…

Po przebudzeniu uznałam, że już dawno tak dobrze mi się nie spało, co było dziwne, bo przecież zawsze w pierwszą noc w nowym miejscu, ma się problemy ze snem. Mniejsza… Czas zacząć dzień na biwaku nr 2! Dziś dosłownie cały dzień spędzimy nad jeziorem! YAY! Powtórzę… No i co z tego, że nie przepadam za wodą?!
Wygramoliłam się ze swojego czerwonego śpiwora i wyszłam z namiotu. Dobrze, że śpię przy samym wyjściu! Rozkoszowałam się widokami natury i gdzieś w oddali usłyszałam stukanie dzięcioła i pohukiwanie sowy. Nagle nieświadomie zaczęłam nucić jakąś melodyjkę, po czym dołączyły się słowa. Szybko wróciłam do namiotu i wzięłam swój zeszyt i ołówek. Dziewczyny jeszcze śpią. Po chwili zaczęłam iść w stronę jeziorka i na jeszcze wilgotnym piasku od nocy se usiadłam. Po chwili piosenka, którą kiedyś zaczęłam pisać, była skończona. W końcu słowa i melodia z mojego serca wyszła mi przez gardło:

You’re standing in front of me
But I can’t touch your face
It’s what I’m thinking about
You’re incredibly talking to me
This sound could save the world
So sweet perfect harmony
What’s happening with me?
These awesome hazel eyes
Makes me feel like I’m flying

Someday I will breathe again
Someday I will have control again
But it’s not today cause I still need ya

You look like perfect picture
You shine so bright
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Your heart is perfectly good
You’re by be side
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky                                                        

I should close the door, baby
And never let you come into my heart
I should say goodbye, yeah
When I first time met you but
I couldn’t even move, no
I should close my eyes
Every time I see you but
You’re too perfect to me
You’re exactly who I looked for

Someday I will breathe again
Someday I will have control again
But it’s not today cause I still need ya

You look like perfect picture
You shine so bright
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Your heart is perfectly good
You’re by be side
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky

Tell me something which is gonna change my life
Tell me something which is gonna show me
That you really by my side
Show me that you not untouchable

You look like perfect picture
You shine so bright
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Your heart is perfectly good
You’re by be side
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky

Someday I will breathe again
Someday I will have control again
But it’s not today cause I still need ya

Gdy skończyłam śpiewać, okazało się, że nie jestem sama. Po chwili Ross podszedł i usiadł obok mnie.
- O kim tak śpiewasz?
- A o nikim. To tylko piosenka. Tak sobie ją napisałam.
- Muzyka to nie zabawka. Dzięki melodii i słowom można opisać co ci leży na sercu. Opisać najprawdziwsze uczucia. Ona odzwierciedla naszą osobowość. No więc… Znam go?
Spojrzałam na niego i próbowałam zrozumieć to, co przed chwilą powiedział.
- Jesteś tylko ty – powiedziałam patrząc mu w oczy.
Chłopak spojrzał  na taflę wody i gorzko się zaśmiał.
- Aż tak ci źle ze mną? A może ty mnie okłamujesz?
- Co? Ross… To tylko piosenka.
- Już powiedziałem co miałem.
Chłopak wstał i zaczął iść w stronę namiotów, a ja oszołomiona tępo się na niego gapiłam. A może on ma rację? Sama już nie jestem niczego pewna. Co? Nie! Tylko do niego coś czuję! Szybko obudziłam się z transu i pobiegłam za blondynem. Póki nie jest za późno…
- Ross! Przepraszam! Zapomnij o tej piosence – dogoniłam go.
On się odwrócił do mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy i rzekł:
- Jakiej piosence?
Byłam taka szczęśliwa, że od razu wpadłam w jego ramiona. Gdy się od siebie oderwaliśmy, to chłopak złożył delikatny pocałunek na mych ustach. Jak ja to kocham!
- Nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że jednak mi wierzysz. Jesteś jedynym, na którym mi zależy.
- Ja po prostu ci ufam – pocałował mnie w czoło – Może gdzieś się przejdziemy dziś razem?
Spojrzałam w jego piękne czekoladowe oczy. Aż głodna się zrobiłam…
- Czy to ma być randka? – uśmiechnęłam się.
- Tak. I obiecuję, że będzie lepsza niż ta pierwsza – odwzajemnił mój gest.
Wróciliśmy na polanę trzymając się za ręce. Już wszyscy wstali, więc zaczęliśmy robić śniadanie. Po posiłku ja i Ross wybraliśmy się na randkę. Po prostu chodziliśmy po okolicy podziwiając piękno przyrody i rozmawiając tak od serca na dosłownie wszystkie tematy. Było świetnie. Właśnie o czymś takim marzyłam. Najzwyklejszy spacer był strzałem w dziesiątkę. Bo liczy się tylko uczucie i para zakochanych w sobie ludzi. Nic więcej… Chodziliśmy tak dosłownie cały dzień. W tym momencie siedzimy w tuleni w siebie nad jeziorem. Słońce zaczyna chylić ku zachodowi… Świat jest taki piękny, gdy ma się blisko siebie pięknych ludzi. Takich, których kocha się nad życie. Tak, mówię o pewnym blondynie z niezwykle słodkim uśmiechem i hipnotyzującym spojrzeniu tych orzechowych oczu. A imię mojego wybranka to Ross. Ross Lynch. Już doskonale wiem, że go po prostu szczerze kocham, ale teraz pytanie czy on też? Czy on też marzy o spędzeniu życia właśnie ze mną? Życie jeszcze pokaże co będzie. Ale ja nigdy nie przestanę wierzyć, że to ten jedyny… Moje rozmyślanie przerwał mój anioł słowami:
- Lau? O czym tak myślisz?
Zarumieniłam się i z trudem odpowiedziałam:
- O tobie.
Uśmiechnął się na moje słowa i zrobił to samo co ja. Nagle nasze spojrzenia się spotkały i po prostu zaczęłam tonąć w jego pięknych oczach. Będąc w tym stanie rozkoszy poczułam, że chcę go poczuć i to dogłębnie. Tu i teraz. Jeszcze nigdy nie miałam takich myśli. Dziwne… Będąc tak zaklęta w tym śnie, po chwili go zapytałam, nad czym nie miałam absolutnej kontroli:
- Czy jesteś pewien, że wciąż tego nie chcesz?
Widzę w jego oczach… lęk? Ale nie czekałam na jego odpowiedź, bo nagle go pocałowałam, co stawało się coraz bardziej namiętne. Ale niestety nic nie trwa wiecznie. Blondyn odepchnął mnie od siebie.
- Nie! Nie możemy tego zrobić.
Bardzo wyraźnie widzę, że on się po prostu boi. Ale dlaczego? Aż taka jestem okropna?
W końcu odzyskałam zdrowe zmysły i powiedziałam:
- Ja… Przepraszam… Nie wiem, co we mnie wstąpiło…
Wstydź się Laura, wstydź!
- Emm… Myślę, że powinnyśmy wracać.
- Tak. Masz absolutną rację.
Wstaliśmy i zaczęliśmy wracać w stronę polany z namiotami. Całą drogę trzymaliśmy się w znacznej odległości od siebie. Jak zwykle muszę wszystko popsuć. Taa…
Jak dotarliśmy na miejsce, to poszłam do swojego namiotu. Była tam Raini.
- Ohh. Hey Laura. Jak tam było na randce?
- Muszę iść do psychiatry.
Opadłam na swój śpiwór z rezygnacją. Czarnowłosa tylko posłała mi zdziwione spojrzenie.
- Aha. Czy wszystko dobrze?
- Wszystko jest ok, poza faktem, że chciałam z Rossem zrobić… ten… tego… no wiesz…
Dziewczyna zrobiła takie wielkie oczy, że myślałam, że zaraz wylecą na wierzch.
- Coś ty chciała zrobić?!
- Wyszłam na jakiegoś zboczeńca! (Hahaha xDD Nie mogę xDD Jak to brzmi xDD – od aut.)
Zaczęłam ryczeć i kumpela zbliżyła się i mnie przytuliła. Co się dzieje z moimi hormonami?!
Poczułam ogromne zmęczenie w ramionach kumpeli. Gdy się oderwałyśmy od siebie to wlazłam pod śpiwór i naprawdę szybko zasnęłam.

Dzisiejszy dzień minął dość szybko. Cały dzień spędziłam na czytaniu książki „Dary Anioła: Miasto popiołów” (teraz to ja czytam 3 tom, ale co tam xD – od aut.). Po prostu kocham tę lekturę! Jutro wracamy do Miami. W sumie te 3 dni szybko zleciały… Ale wróćmy to teraźniejszości. Teraz przy ognisku cała nasza paczka rozkoszuje się kiełbaskami z grilla. Po posiłku zrobiliśmy małą zabawę. Takie jakby karaoke. Wstałam i wygłosiłam małą przemowę:
- To teraz podzielmy się w pary i w tych parach wybieramy jedną piosenkę, którą wykona dana para. A później się zobaczy w jakiej kolejności będą występy.
No więc ja byłam z Rossem i wykonaliśmy Firework – Katy Perry, Van i Riker wykonali Since U Been Gone – Kelly Clarkson, Rydel, Ell i Rocky wybrali La La Land – Demi Lovato, a Raini i Calum zaprezentowali Love Story – Taylor Swift. Wyśmienicie się bawiliśmy przy naszej muzyce. W sumie dużo się wygłupialiśmy przy tym i dlatego nasze małe miasteczko namiotowe szybko pogrążyło się we śnie…

Wróciliśmy do Miami po południu. W dniu jutrzejszym reszta wraca do LA, więc ten tego… Mamy tylko parę godzin do nacieszenia się obecnością naszych bliskich. Co do podróży to Rocky i Ell się wydurniali całą drogę, więc żadna nowość. Przynajmniej było wesoło…

Tak wyglądał nasz biwak. W sumie było przyjemnie. A jak dziś to wspominam to było to wszystko takie normalne! Tak! Serio mówię! Teraz bardziej jestem nakręcona na… no chyba wiadomo… W następnym wpisie opowiem ci o urodzinach moich i Rossa, czyli trochę przeskoczymy w czasie w naszej historii.

PS. Thinking about you is like breathing. Something natural and you can’t live without it. (Myślenie o tobie jest jak oddychanie. Coś naturalnego i coś bez czego nie można żyć)


Ahh Agnes… Jeśli teraz wejdziesz mi w drogę, to będzie bardzo w tobą źle… Nawet nie próbuj powrócić do Rossa! Może i jesteś moją przyjaciółką, ale już go nikomu nie zamierzam oddawać… Jak już mówiłam zrobię wszystko, by go zdobyć z powrotem…


____________________________________________________________________________
Jest nowy xD Nie będę odpowiadać na żadne pytania na temat jego wpisu xD Ja tu jestem tylko autorem xD Tłumaczenie piosenki możecie znaleźć w zakładce "Moje Piosenki". Czekam na masę komentarzy i next za parę dni xD

Komentarze

  1. Super rozdział :**
    Czekam na next <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Super piosenka :)Oby między Raurą wszystko było dobrze:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rób mi tu z Laury zboczenca!! xDDD
    Świetny! Oby wszystko było dobrze między naszą parą 😉
    A i jeszcze co do Agnes: Masz Lau nie odbierać Rossa!
    Ok. Chyba wszystko co miałam napisałam. Także ten... tego. .. czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rossdział. Nareszcie mogę dodać koma (dla wtajemniczonych). Jaram się biwakiem! Wyszedł im super. Weź spełnij mą wolę. (Na FB napiszę xD) Proszę!!!! Wiesz, że Cię kocham <3 Dobra kończę. Super rossdział. Czekam! Buziaki ;*

    PS. Zapraszam!!
    http://i-want-u-bad-r5.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Laura, no nie ładnie...hahaha, świetny, czekam na next! ^^

    I tak w ogóle, u mnie i Moniki, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
    Szczegóły tutaj: http://raurarealstory.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Chapter 15

Co teraz robię? Aaa nic takiego. Tylko całuję się z Rossem. To jest najpiękniejsza chwila mego życia!! Blondyn chwycił mnie za rękę, podczas gdy kontynuujemy wiadomo co. Nagle usłyszałam, że ktoś wtargnął na nasze terytorium… - Lau, chcesz może ka… napkę? – usłyszałam głos swojej siostruni. Ta to ma wyczucie czasu!! Nie odrywając się od chłopaka machnęłam jej, by se poszła. Już jej nie usłyszałam ponownie, więc chyba mnie posłuchała. A ja i Ross? Wciąż nam mało! Minął chyba już rok, a my wciąż przyklejeni do siebie. Przynajmniej mamy spokój… Po chwili usłyszałam dzwonek blondyna. Niech ktoś wywali ten głupi telefon przez okno!! Niestety musieliśmy przestać. - Co za ludzie!! A nie!! Bydło!! Nawet chwili spokoju nie mogą nam dać!! Wkurzył się. Nic dziwnego… W końcu odebrał. - Maia? – powiedział niepewnie. - Gdzie ty do jasnej ciasnoty jesteś?! Tak wrzasnęła, że aż ją usłyszałam. Taa… - Musiałem gdzieś pójść coś załatwić –

Wierszyk - Droga zwana życiem

Kim ja jestem? Każdy mówi swe wersje, lecz ja nie wierzę Idąc swą drogą staram się to zrozumieć Czy to błąd? Teraz widzę jak daleko doszłam Widzę ten sam świat, a ja... Inna? Już nie jestem tą szarą myszką Już nie boję się życia Nigdy więcej... Pamiętam ten dzień, który zmienił wszystko Te twe orzechowe spojrzenie na mnie Dlaczego mnie wybrałeś? Twój uśmiech pozwolił mi ujrzeć... Ujrzeć jak świat jest piękny Miliony kolorów Sprawiłeś, że poczułam się piękna Dziś patrząc w lustro widzę... To samo co ty Słyszę najpiękniejszą muzykę świata To bicie naszych serc niczym jedno Ten sam rytm Idąc swą drogą widzę światło To samo co zawsze, od zawsze Przecież to ty... Czy to koniec mej drogi? Nie... Teraz będziemy iść nią razem Drogą zwaną życiem Nie ważne, że dzieli nas ocean Tylko ty masz klucz do mojego serca Czy jest to miłość? Będąc dziś gdzie jestem, gdzie doszłam

One shot - Love at first sight. What will happen when 2 different worlds collide?

Jestem zwykłą dziewczyną. Zaraz! Wróć! Byłam zwykłą dziewczyną! To może najpierw się przedstawię... Mam na imię Laura, mam 16 lat i mieszkam w Warszawie. Moją pasją jest muzyka no i jestem fanką R5 i moją ulubioną wokalistką jest Demi Lovato. Moje życie wywróciło się do góry nogami, gdy poznałam swojego przyjaciela. Ma na imię Ross. Tak! To członek mojego ukochanego zespołu! To może opowiem wszystko od początku… *niemalże rok temu* 11 października 2013 r. Zwykły dzień jak co dzień… Muszę się przyznać, że uwielbiam słuchać R5! Podziwiam takiego jednego blondyna z tego zespołu. Świetnie gra na gitarze i ma anielski głos! Nie że się podkochuję w nim jak miliony jego fanek. Po prostu go lubię i nie ma mowy bym się w nim zakochała! Ja jestem tu, on tam (w sensie, że w Ameryce). On jest starszy i sławny, a ja jestem dziewczyną, o której istnieniu nie wie. A ma na imię Ross Lynch. Taa… Realia XXI wieku… Tak se tu siedzę, słuchając mojego ukochanego ze