Chłopak
nagle zerwał się ze swojego miejsca. Podszedł do mnie szybkim i zdecydowanym
krokiem i klęknął przede mną. Wziął me dłonie w swoje i zaczął swoją przemowę,
patrząc mi prosto w oczy:
- Laura.
Chodzi o to, że uważam, że jesteśmy na to za młodzi. W ogóle myślałem, że
wiesz, że miłość fizyczna nie jest prawdziwym dowodem miłości. Nie to jest
najważniejsze. Nie o to tu chodzi.
Po krótkiej
chwili zastanowienia odparłam:
- Tak wiem.
Ale… nie wiem, dlaczego palnęłam taką głupotę. Już niedługo będziemy mieć po 17
lat (Jak ja! Yeah! No i co z tego, że do marca jest jeszcze z ponad pół roku xD
Szybko minie xD – od aut.) i w sumie… masz rację. No i nie wiedziałam, że
jesteś takim mądralą. Normalnie kujon…
Szczerze?
Jakoś strasznie rozciągałam swoją odpowiedź. To wina jego przenikliwego
spojrzenia! Taa…
Ujrzałam
szczery uśmiech na jego twarzy i po chwili rzekł:
- Miło, że
zauważyłaś, że nie jestem głupi jak but. No i cieszę się, że mnie rozumiesz.
Już wszystko jest ok?
- No pewnie.
Ta scenka
zakończyła się tym, że się przytuliliśmy. A cała nasza grupka na to „Aww”.
Dlatego to nie trwało zbyt długo…
Ross
poszedł na swoje poprzednie miejsce i
dalej graliśmy, przy czym było mnóstwo śmiechu jak wcześniej. Po zakończeniu
zabawy każdy poszedł do swojego namiotu. W moim, zresztą największym „dachu nad
głową” były dziewczyny, czyli ja, Van, Delly i Raini. Są też 2 mniejsze dla
chłopaków. W jednym Ross, Calum i Riker, a w drugim Rocky i Ell. Ciekawe… Byłam
wykończona zabawą, więc szybko zasnęłam…
Po przebudzeniu
uznałam, że już dawno tak dobrze mi się nie spało, co było dziwne, bo przecież
zawsze w pierwszą noc w nowym miejscu, ma się problemy ze snem. Mniejsza… Czas
zacząć dzień na biwaku nr 2! Dziś dosłownie cały dzień spędzimy nad jeziorem!
YAY! Powtórzę… No i co z tego, że nie przepadam za wodą?!
Wygramoliłam
się ze swojego czerwonego śpiwora i wyszłam z namiotu. Dobrze, że śpię przy
samym wyjściu! Rozkoszowałam się widokami natury i gdzieś w oddali usłyszałam
stukanie dzięcioła i pohukiwanie sowy. Nagle nieświadomie zaczęłam nucić jakąś
melodyjkę, po czym dołączyły się słowa. Szybko wróciłam do namiotu i wzięłam
swój zeszyt i ołówek. Dziewczyny jeszcze śpią. Po chwili zaczęłam iść w stronę
jeziorka i na jeszcze wilgotnym piasku od nocy se usiadłam. Po chwili piosenka,
którą kiedyś zaczęłam pisać, była skończona. W końcu słowa i melodia z mojego
serca wyszła mi przez gardło:
You’re standing in front of me
But I can’t touch your face
It’s what I’m thinking about
You’re incredibly talking to me
This sound could save the world
So sweet perfect harmony
What’s happening with me?
These awesome hazel eyes
Makes me feel like I’m flying
Someday I will breathe again
Someday I will have control again
But it’s not today cause I still
need ya
You look like perfect picture
You shine so bright
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Your heart is perfectly good
You’re by be side
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
I should close the door, baby
And never let you come into my heart
I should say goodbye, yeah
When I first time met you but
I couldn’t even move, no
I should close my eyes
Every time I see you but
You’re too perfect to me
You’re exactly who I looked for
Someday I will breathe again
Someday I will have control again
But it’s not today cause I still
need ya
You look like perfect picture
You shine so bright
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Your heart is perfectly good
You’re by be side
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Tell me something which
is gonna change my life
Tell me something which
is gonna show me
That you really by my
side
Show me that you not
untouchable
You look like perfect picture
You shine so bright
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Your heart is perfectly good
You’re by be side
But you’re still untouchable for me
Like stars on the sky
Someday I will breathe again
Someday I will have control again
But it’s not today cause I still
need ya
Gdy
skończyłam śpiewać, okazało się, że nie jestem sama. Po chwili Ross podszedł i
usiadł obok mnie.
- O kim tak
śpiewasz?
- A o nikim.
To tylko piosenka. Tak sobie ją napisałam.
- Muzyka to
nie zabawka. Dzięki melodii i słowom można opisać co ci leży na sercu. Opisać
najprawdziwsze uczucia. Ona odzwierciedla naszą osobowość. No więc… Znam go?
Spojrzałam
na niego i próbowałam zrozumieć to, co przed chwilą powiedział.
- Jesteś
tylko ty – powiedziałam patrząc mu w oczy.
Chłopak
spojrzał na taflę wody i gorzko się
zaśmiał.
- Aż tak ci
źle ze mną? A może ty mnie okłamujesz?
- Co? Ross…
To tylko piosenka.
- Już
powiedziałem co miałem.
Chłopak
wstał i zaczął iść w stronę namiotów, a ja oszołomiona tępo się na niego
gapiłam. A może on ma rację? Sama już nie jestem niczego pewna. Co? Nie! Tylko
do niego coś czuję! Szybko obudziłam się z transu i pobiegłam za blondynem.
Póki nie jest za późno…
- Ross!
Przepraszam! Zapomnij o tej piosence – dogoniłam go.
On się
odwrócił do mnie z chytrym uśmieszkiem na twarzy i rzekł:
- Jakiej
piosence?
Byłam taka
szczęśliwa, że od razu wpadłam w jego ramiona. Gdy się od siebie oderwaliśmy,
to chłopak złożył delikatny pocałunek na mych ustach. Jak ja to kocham!
- Nie wiesz,
jak bardzo się cieszę, że jednak mi wierzysz. Jesteś jedynym, na którym mi
zależy.
- Ja po
prostu ci ufam – pocałował mnie w czoło – Może gdzieś się przejdziemy dziś
razem?
Spojrzałam w
jego piękne czekoladowe oczy. Aż głodna się zrobiłam…
- Czy to ma
być randka? – uśmiechnęłam się.
- Tak. I
obiecuję, że będzie lepsza niż ta pierwsza – odwzajemnił mój gest.
Wróciliśmy
na polanę trzymając się za ręce. Już wszyscy wstali, więc zaczęliśmy robić
śniadanie. Po posiłku ja i Ross wybraliśmy się na randkę. Po prostu chodziliśmy
po okolicy podziwiając piękno przyrody i rozmawiając tak od serca na dosłownie
wszystkie tematy. Było świetnie. Właśnie o czymś takim marzyłam. Najzwyklejszy
spacer był strzałem w dziesiątkę. Bo liczy się tylko uczucie i para zakochanych
w sobie ludzi. Nic więcej… Chodziliśmy tak dosłownie cały dzień. W tym momencie
siedzimy w tuleni w siebie nad jeziorem. Słońce zaczyna chylić ku zachodowi…
Świat jest taki piękny, gdy ma się blisko siebie pięknych ludzi. Takich,
których kocha się nad życie. Tak, mówię o pewnym blondynie z niezwykle słodkim
uśmiechem i hipnotyzującym spojrzeniu tych orzechowych oczu. A imię mojego
wybranka to Ross. Ross Lynch. Już doskonale wiem, że go po prostu szczerze
kocham, ale teraz pytanie czy on też? Czy on też marzy o spędzeniu życia
właśnie ze mną? Życie jeszcze pokaże co będzie. Ale ja nigdy nie przestanę
wierzyć, że to ten jedyny… Moje rozmyślanie przerwał mój anioł słowami:
- Lau? O
czym tak myślisz?
Zarumieniłam
się i z trudem odpowiedziałam:
- O tobie.
Uśmiechnął
się na moje słowa i zrobił to samo co ja. Nagle nasze spojrzenia się spotkały i
po prostu zaczęłam tonąć w jego pięknych oczach. Będąc w tym stanie rozkoszy
poczułam, że chcę go poczuć i to dogłębnie. Tu i teraz. Jeszcze nigdy nie
miałam takich myśli. Dziwne… Będąc tak zaklęta w tym śnie, po chwili go
zapytałam, nad czym nie miałam absolutnej kontroli:
- Czy jesteś
pewien, że wciąż tego nie chcesz?
Widzę w jego
oczach… lęk? Ale nie czekałam na jego odpowiedź, bo nagle go pocałowałam, co
stawało się coraz bardziej namiętne. Ale niestety nic nie trwa wiecznie.
Blondyn odepchnął mnie od siebie.
- Nie! Nie
możemy tego zrobić.
Bardzo
wyraźnie widzę, że on się po prostu boi. Ale dlaczego? Aż taka jestem okropna?
W końcu
odzyskałam zdrowe zmysły i powiedziałam:
- Ja…
Przepraszam… Nie wiem, co we mnie wstąpiło…
Wstydź się
Laura, wstydź!
- Emm…
Myślę, że powinnyśmy wracać.
- Tak. Masz
absolutną rację.
Wstaliśmy i
zaczęliśmy wracać w stronę polany z namiotami. Całą drogę trzymaliśmy się w
znacznej odległości od siebie. Jak zwykle muszę wszystko popsuć. Taa…
Jak
dotarliśmy na miejsce, to poszłam do swojego namiotu. Była tam Raini.
- Ohh. Hey
Laura. Jak tam było na randce?
- Muszę iść
do psychiatry.
Opadłam na
swój śpiwór z rezygnacją. Czarnowłosa tylko posłała mi zdziwione spojrzenie.
- Aha. Czy
wszystko dobrze?
- Wszystko
jest ok, poza faktem, że chciałam z Rossem zrobić… ten… tego… no wiesz…
Dziewczyna
zrobiła takie wielkie oczy, że myślałam, że zaraz wylecą na wierzch.
- Coś ty
chciała zrobić?!
- Wyszłam na
jakiegoś zboczeńca! (Hahaha xDD Nie mogę xDD Jak to brzmi xDD – od aut.)
Zaczęłam
ryczeć i kumpela zbliżyła się i mnie przytuliła. Co się dzieje z moimi hormonami?!
Poczułam
ogromne zmęczenie w ramionach kumpeli. Gdy się oderwałyśmy od siebie to wlazłam
pod śpiwór i naprawdę szybko zasnęłam.
Dzisiejszy
dzień minął dość szybko. Cały dzień spędziłam na czytaniu książki „Dary Anioła:
Miasto popiołów” (teraz to ja czytam 3 tom, ale co tam xD – od aut.). Po prostu
kocham tę lekturę! Jutro wracamy do Miami. W sumie te 3 dni szybko zleciały…
Ale wróćmy to teraźniejszości. Teraz przy ognisku cała nasza paczka rozkoszuje
się kiełbaskami z grilla. Po posiłku zrobiliśmy małą zabawę. Takie jakby
karaoke. Wstałam i wygłosiłam małą przemowę:
- To teraz
podzielmy się w pary i w tych parach wybieramy jedną piosenkę, którą wykona
dana para. A później się zobaczy w jakiej kolejności będą występy.
No więc ja
byłam z Rossem i wykonaliśmy Firework – Katy Perry, Van i Riker wykonali Since
U Been Gone – Kelly Clarkson, Rydel, Ell i Rocky wybrali La La Land – Demi Lovato,
a Raini i Calum zaprezentowali Love Story – Taylor Swift. Wyśmienicie się
bawiliśmy przy naszej muzyce. W sumie dużo się wygłupialiśmy przy tym i dlatego
nasze małe miasteczko namiotowe szybko pogrążyło się we śnie…
Wróciliśmy
do Miami po południu. W dniu jutrzejszym reszta wraca do LA, więc ten tego…
Mamy tylko parę godzin do nacieszenia się obecnością naszych bliskich. Co do
podróży to Rocky i Ell się wydurniali całą drogę, więc żadna nowość.
Przynajmniej było wesoło…
Tak wyglądał
nasz biwak. W sumie było przyjemnie. A jak dziś to wspominam to było to wszystko
takie normalne! Tak! Serio mówię! Teraz bardziej jestem nakręcona na… no chyba
wiadomo… W następnym wpisie opowiem ci o urodzinach moich i Rossa, czyli trochę
przeskoczymy w czasie w naszej historii.
PS. Thinking about you is like
breathing. Something natural and you can’t live without it. (Myślenie o
tobie jest jak oddychanie. Coś naturalnego i coś bez czego nie można żyć)
Ahh Agnes… Jeśli
teraz wejdziesz mi w drogę, to będzie bardzo w tobą źle… Nawet nie próbuj powrócić
do Rossa! Może i jesteś moją przyjaciółką, ale już go nikomu nie zamierzam
oddawać… Jak już mówiłam zrobię wszystko, by go zdobyć z powrotem…
____________________________________________________________________________
Jest nowy xD Nie będę odpowiadać na żadne pytania na temat jego wpisu xD Ja tu jestem tylko autorem xD Tłumaczenie piosenki możecie znaleźć w zakładce "Moje Piosenki". Czekam na masę komentarzy i next za parę dni xD
Super rozdział :**
OdpowiedzUsuńCzekam na next <33
Super piosenka :)Oby między Raurą wszystko było dobrze:))
OdpowiedzUsuńNie rób mi tu z Laury zboczenca!! xDDD
OdpowiedzUsuńŚwietny! Oby wszystko było dobrze między naszą parą 😉
A i jeszcze co do Agnes: Masz Lau nie odbierać Rossa!
Ok. Chyba wszystko co miałam napisałam. Także ten... tego. .. czekam na nexta
Super rossdział. Nareszcie mogę dodać koma (dla wtajemniczonych). Jaram się biwakiem! Wyszedł im super. Weź spełnij mą wolę. (Na FB napiszę xD) Proszę!!!! Wiesz, że Cię kocham <3 Dobra kończę. Super rossdział. Czekam! Buziaki ;*
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam!!
http://i-want-u-bad-r5.blogspot.com
Laura, no nie ładnie...hahaha, świetny, czekam na next! ^^
OdpowiedzUsuńI tak w ogóle, u mnie i Moniki, zostałaś nominowana do Liebster Blog Award :)
Szczegóły tutaj: http://raurarealstory.blogspot.com/2014/07/liebster-blog-award.html